Ukaranie Chin sankcjami właśnie za kradzież własności intelektualnej, mimo wielu innych poważniejszych przejawów łamania przez Chiny dwustronnych i międzynarodowych porozumień handlowych jest - zdaniem ekspertów - najmniej ryzykowne politycznie dla administracji Trumpa. "Demokraci i Republikanie, zwolennicy wolnego rynku, protekcjoniści i lobby biznesu - od lat wszyscy jednogłośnie piętnowali Pekin za domaganie się transferu technologii w zamian za możliwość prowadzenia działalności gospodarczej i dostęp do chińskiego rynku. Apelowali do Waszyngtonu o bardziej zdecydowaną reakcję" - wskazuje w czwartek dziennik ekonomiczny "Wall Street Journal". Identyczne zarzuty pod adresem władz w Pekinie wielokrotnie kierowali przedstawiciele handlowi UE, Japonii i Kanady. W wyniku łamania przez Chiny porozumień o ochronie własności intelektualnej szczególnie dotkliwe straty ponoszą amerykańskie przedsiębiorstwa działające w oparciu o najnowocześniejsze technologie informatyczne i elektroniczne. Zdaniem przedstawicieli amerykańskich przedsiębiorstw i lobbystów reprezentujących interesy firm działających w Chinach problem polega na tym, że mimo powszechnego oburzenia na kradzież przez Chiny własności intelektualnej, wśród amerykańskich eksporterów nie ma zgodności, jeśli chodzi o najlepszy sposób nakłonienia Chin do zaprzestania takich nieuczciwych poczynań. "Nie ma firmy działającej w tym sektorze, która by twierdziła, że problem nie istnieje, ale mamy także do czynienia z olbrzymią różnicą opinii, jeśli chodzi o to, co chcemy, aby uczynił rząd amerykański, jeśli chcemy, aby uczynił cokolwiek. Źródłem największych obaw jest możliwość odwetu ze strony Chin, które są obecnie drugą największą gospodarką świata" - powiedział cytowany na łamach "WSJ" lobbysta amerykańskich firm sektora IT. W rozmowie z gazetą prosił o nieujawnianie nazwiska w obawie przed chińską zemstą na jego klientach. Jednym z rozważanych przez administrację Trumpa rozwiązań jest wydanie przez prezydenta rozporządzenia wykonawczego, aby stały przedstawiciel handlowy Stanów Zjednoczonych amb. Richard Lighthizer wszczął dochodzenie w sprawie chińskich praktyk na podstawie paragrafu 301. amerykańskiej Ustawy Handlowej z 1974 roku (Trade Acta of 1974 Section 301) - podał szereg amerykańskich portali gospodarczych, w tym z reguły dobrze poinformowany Bloomberg News. Ustawa ta pozwala prezydentowi na wprowadzenie jednostronnych odwetowych taryf celnych i innych restrykcji handlowych w celu ochrony interesów amerykańskich eksporterów. Ostatni raz dochodzenie przeprowadzone na podstawie tego paragrafu zaowocowało sankcjami w latach 80. ubiegłego stulecia, kiedy karne taryfy zostały nałożone na japońskich producentów m.in. motocykli i stali. Od rozpoczęcia w 1995 roku działalności przez Światową Organizację Handlu (WTO) Ustawa Handlowa nie była wykorzystywana przez Waszyngton do rozstrzygnięcia sporów z swoimi partnerami handlowymi. Jak poinformowała w czwartek telewizja CNBC powołując się na anonimowe źródła w Białym Domu, prezydent Trump już podczas planowanego w najbliższy piątek wystąpienia może wydać rozporządzenie wykonawcze polecające stałemu przedstawicielowi handlowemu USA rozpoczęcie dochodzenia w sprawie kradzieży przez Chiny własności intelektualnej. Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski