- Jest wiele powodów, dla których prowadzone są ćwiczenia z sojusznikami. Dają nam one możliwość zapewnienia naszych sojuszników z NATO, że ich wspieramy - powiedział Shawn Eklund, rzecznik amerykańskich sił morskich w Europie. Według Marynarki Wojennej USA ćwiczenia są rutynowe i były zaplanowane jeszcze przed kryzysem na Ukrainie. USS Truxtun z 300-osobową załogą jest uzbrojony w pociski rakietowe Tomahawk i ASROC, ma też na pokładzie dwa śmigłowce Seahawk. Należy do zespołu lotniskowca o napędzie atomowym USS George W.H. Bush i wchodzi w skład VI floty USA. W zeszłym tygodniu USS Truxtun brał udział w ćwiczeniach wojskowych z udziałem trzech okrętów rumuńskich i jednego bułgarskiego. Wspólne manewry miały na celu podniesienie operacyjnej kompatybilności sił zbrojnych państw członkowskich NATO, przeprowadzenie ćwiczeń w zakresie łączności i przetestowanie współdziałania śmigłowców z okrętami. Bułgarskie ministerstwo obrony podkreślało wówczas, że ćwiczenia nie mają związku z wydarzeniami na Ukrainie i w północno-wschodniej części Morza Czarnego. Agencja Reuters zauważyła jednak, że decyzja o przedłużeniu obecności okrętu USS Truxtun na tym akwenie to "kolejny sygnał odpowiedzi społeczności międzynarodowej na działania Rosji na Ukrainie". Położony nad Morzem Czarnym Półwysep Krymski został zaanektowany przez Rosję. We wtorek prezydent Rosji Władimir Putin podpisał na Kremlu traktat o przyjęciu Krymu i Sewastopola do Federacji Rosyjskiej. W niedzielnym referendum za przyłączeniem do Rosji opowiedziało się ok. 97 proc. mieszkańców wchodzącego w skład Ukrainy Półwyspu Krymskiego, którzy wzięli udział w plebiscycie. USA i UE nie uznały ani wyniku głosowania, ani aneksji Krymu.