Sztab marynarki wojennej Ukrainy potwierdził, że USS Donald Cook zawinie do Odessy 25 lutego. Po informacji, że Amerykanie wpłynęli na Morze Czarne, rosyjska agencja TASS przekazała, że do ich obserwacji Rosja wysłała mały okręt rakietowy Oriechowo-Zujewo i okręt zwiadowczy Iwan Churs. USS Donald Cook uzbrojony jest m.in. w pociski manewrujące Tomahawk. Dowództwo amerykańskiej marynarki wojennej oświadczyło, że niszczyciel uczestniczy "w operacji na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa i stabilizacji w regionie oraz wzmocnienia gotowości bojowej i potencjału marynarki wojennej wraz z sojusznikami z NATO i partnerami w regionie". Pod koniec listopada 2018 r. siły rosyjskie ostrzelały trzy małe okręty ukraińskie, które próbowały przepłynąć z Morza Czarnego na Morze Azowskie przez łączącą je i kontrolowaną przez Rosję Cieśninę Kerczeńską. Jednostki zostały przejęte, a 24 członków ich załóg aresztowano; ostatnio ich areszt przedłużono do 24 kwietnia. Incydent wywołał oburzenie międzynarodowej opinii publicznej. O uwolnienie ukraińskich marynarzy zabiega UE. Według Kijowa, Rosjanie starają się przejąć kontrolę nad Morzem Azowskim i zablokować pracę ukraińskich portów w Mariupolu i Berdiańsku. Zgodnie z umowami dwustronnymi, Morze Azowskie i Cieśnina Kerczeńska to wewnętrzne terytoria obu państw, które mają na nim swobodę żeglugi. Ukraińscy marynarze przetrzymywani są w aresztach w Moskwie. Rosjanie ostrzelali ich jednostki m.in. z myśliwca i śmigłowca bojowego. Ukraina uznała incydent za akt agresji. Władze Rosji zarzucają marynarzom nielegalne przekroczenie granicy państwowej. Z Kijowa Jarosław Junko