MSF podało, że czołg przywiózł ekipę dochodzeniową, która prowadzi śledztwo w sprawie zbombardowania szpitala 3 października nad ranem, w wyniku czego zginęło 22 pacjentów i członków personelu. W jej skład wchodzą przedstawiciele USA, NATO oraz afgańskiego rządu. "Ich niezapowiedziane, siłowe wejście uszkodziło nieruchomość, zniszczyło potencjalne dowody, a także naraziło na stres i wywołało lęk w ekipie MSF" - podała organizacja w komunikacie. Dodano w nim, że według wcześniejszych ustaleń wspólna ekipa dochodzeniowa miała uprzedzać o tego rodzaju działaniach. Rzecznik sił NATO w Afganistanie nie był w stanie potwierdzić ani zaprzeczyć, że doszło do incydentu. Według Lekarzy bez Granic amerykańskie naloty na szpital w Kunduzie miały miejsce między godz. 2 i 3 nad ranem, w 15-minutowych odstępach. W czasie ataków w szpitalu przebywało ponad 100 pacjentów. Zginęły 22 osoby, w tym 12 pracowników MSF. Od czasu nalotu szpital nie przyjmuje pacjentów. Dowódca sił międzynarodowych w Afganistanie, amerykański generał John Campbell oświadczył w Senacie USA, że atak na szpital w Kunduzie był omyłką. Podkreślił też, że armia USA zapewni przejrzystość w wyjaśnieniu przyczyn zbombardowania szpitala.