W spotkaniu uczestniczyło ponad 120 osób. Jak podkreślił w rozmowie z PAP konsul Mateusz Stąsiek, głównym celem konferencji było zaznajomienie ze sobą młodych ludzi, a także ułatwienie kontaktów między różnymi grupami wiekowymi. "Uczniowie kończą szkoły, idą na studia i często potrzebują impulsu, by zaangażować się w działalność polskich klubów istniejących na uczelniach. Studentów chcieliśmy skontaktować z tradycyjnymi organizacjami polonijnymi, by, kiedy pójdą do pracy lub założą biznesy, nie tracili związków z życiem polonijnym i nawzajem się wspierali" - dodał konsul. Młodzież uczestniczyła w warsztatach kształcących jak zarządzać celami życiowymi, czasem, czy planować karierę zawodową. Mówiła o tym prowadząca podobne szkolenia w Europie szefowa wydziału promocji, handlu i inwestycji konsulatu Sabina Klimek. Właścicielka agencji marketingowej Orange River Media Magdalena Kulisz tłumaczyła jak używać mediów społecznościowych w budowaniu sieci kontaktów i networkingu. Obie inicjatywy komplementował szef Organizacji Studentów Polskich na Uniwersytecie Columbia Bartek Żełajtys. "Nie uczą nas takich rzeczy na studiach. Bardzo też dobrze, że konsulat umożliwił nam spotkanie pod jednym dachem. Ze względu na jego prestiż o wiele łatwiej było doprowadzić do spotkania tylu osób" - wskazał. Ideą spotkania, akcentował, było nie tylko przedstawienie organizacji polonijnych i pokazanie, czym się zajmują. Chodziło też o to, że jeśli mają wartościowe projekty, inni mogliby albo do nich dołączyć, albo skorzystać z ciekawych pomysłów. Szefowa Organizacji Studentów Polskich Monika Dziewa uznała za szczególnie istotne kreowanie postaw obywatelskich, wzmacnianie tożsamości narodowej, a także ściślejszą współpracę między organizacjami. "Jeszcze ważniejsze jest jednak to, aby młode pokolenie Polonii, to które się tu urodziło, wstępowało do tych organizacji, ponieważ nie przetrwają one kolejnych dekad, jeśli nie będą miały od nas wsparcia" - mówiła PAP. Prowadzący panel na temat roli organizacji polonijnych wiceprezes "Nowego Dziennika" Leszek Sadowski zwrócił uwagę, że duża frekwencja na spotkaniu świadczy o docenianiu przez młodzież wartości bycia Polakami. Podkreślał też rolę społeczności polonijnej. "Mieszkając w Stanach mamy unikalną możliwość lobbowania. Stosunek USA do Polski zależy od tego, co sami wywalczymy. Czy Ameryka będzie bardziej przyjazna, to po części zależy do tego, co my robimy" - zaznaczył. Zdaniem Zygmunta Staszewskiego z Kongresu Polonii Amerykańskiej kandydaci na urzędy polityczne rzadko odwołują się do Polaków jako bloku wyborców, co wynika ze słabości politycznej Polonii. W jego opinii jest to niebezpieczne. Doświadczenia historyczne uczą bowiem, że nie można zakładać, iż granice Polski pozostaną nienaruszalne. Tym bardziej potrzebne może być wsparcie Amerykanów, a wpłynąć na to ma szansę tylko silna Polonia. Grzegorz Fryc z Pangea Network przekonywał, że działania na rzecz Polski są ważniejsze niż opowiadanie się za którąś z partii. Apelował, podobnie jak Artur Dybanowski z Pulaski Association of Business and Professional Men, aby wzorować się na wielkich Polakach, respektować tradycje i na tym budować przyszłość młodych pokoleń. Według Tomasza Szybowskiego, prezesa Polskiej Fundacji Kulturalnej w Clark, w stanie New Jersey, praca w organizacjach polonijnych łączy się nie tylko z poświęceniem. Przynosi też młodym korzyści, np. doświadczenie menedżerskie. "Jeśli potraficie się przebić w polskich organizacjach, nie będziecie mieć żadnych problemów w amerykańskich" - mówił pół żartem, pół serio. Konsul Klimek wskazywała na znaczenie dla Polski integrowania polonijnej młodzieży. "Mają najczęściej podwójne obywatelstwo i być może będą piastowali ważne urzędy w amerykańskiej polityce lub w biznesie, a takich ludzi potrzebujemy. Musimy się upewnić, że będą pielęgnować polskie korzenie" - konstatowała. Zdaniem Macieja Jaworowskiego mieszkającego od niedawna w Ameryce, spotkanie było udanym przedsięwzięciem. Brakowało natomiast konkretów tak potrzebnych młodzieży. "Młodemu pokoleniu nie wystarczy mówić, że coś warto robić. Warto mówić co i dlaczego. Inaczej nie ma efektu" - ocenił. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski