Amerykańska kelnerka wściekła na Europejczyków. "10 proc. napiwku?!"
Nowojorska kelnerka wywołała burzę w mediach społecznościowych, opisując sytuację, kiedy otrzymała 10 proc. napiwku od swoich gości. "Czasem nienawidzę Europejczyków" - napisała na Twitterze. Nieoczekiwanie sprawa zatacza coraz szersze kręgi, bowiem unaocznia zasadniczą różnicę między USA a Europą.
Nowojorska kelnerka opisała na Twitterze swoje niezadowolenie po wizycie europejskich gości. Jej zdaniem 10 proc. napiwku, jaki zostawili, nie jest adekwatny do serwisu. "Byli w siódmym niebie" - żaliła się Madison.
Zdaniem dziewczyny zostawiono jej tylko 70 dolarów napiwku; całość rachunku wynosiła 700 dolarów. "[Mój menedżer] wyjaśnił im, że zwyczajowy napiwek wynosi 20 proc. Odpowiedzieli 'ok' i wyszli" - napisała wściekła Madison, zaznaczając, że "czasami cholernie nienawidzi Europejczyków".
Pod wpisem kelnerki pojawiła się lawina komentarzy, których przybywa do dzisiaj. Niektórzy wspierali kelnerkę, inni radzili, aby zmieniła pracę albo przestała narzekać, bo 70 dolarów to dużo pieniędzy.
Jedna z użytkowniczek napisała, że cała sytuacja jest problemem wyłącznie na linii pracownik-pracodawca. Zaproponowała też "idealne" rozwiązanie: wprowadzenie kelnerów-robotów.
Inni wskazywali z kolei, że cała awantura wzięła się z różnic kulturowych między Europą a USA, gdzie napiwki są dużo wyższe - i bardzo mocno się ich oczekuje.