Po zajęciu dzisiaj rano przez siły brytyjskie strategicznego półwyspu Al-Fau, Um Kasr stanowi najważniejszy punkt na drodze sił "koalicji chętnych" ku największemu miastu południa Iraku - Basrze. Droga prowadząca do Basry ma być celem amerykańskiej kolumny pancernej. Brytyjczycy informowali, że także kierują się w jego stronę. Jak wynikało z wcześniejszych doniesień, Brytyjczycy napotkali w Um Kasr na silny opór. - Irakijczycy nie poddają się tak łatwo, jak to sugerowali niektórzy komentatorzy. Nasze siły walczą - mówił brytyjski minister obrony Geoff Hoon. Wcześniej podano informację o zajęciu przez Brytyjczyków przesyłowych instalacji naftowych na półwyspie Al-Fau. Hoon powiedział, że było to jedno z najważniejszych zadań wojsk brytyjskich, którym zależało na zapobieżeniu katastrofie ekologicznej w Zatoce Perskiej. Były bowiem obawy, że zdesperowani Irakijczycy otworzą zbiorniki i zaczną pompować ropę do Zatoki Perskiej. - Udało się tego uniknąć. To wielki sukces brytyjskiej Królewskiej Marynarki Wojennej - powiedział Hoon. W połowie drogi do Bagdadu Po ponad 12-godzinnym marszu przez iracką pustynię, amerykańskie wojska lądowe znajdują się już w połowie drogi do Bagdadu, stolicy Iraku - podała telewizja CNN z Kuwejtu. Oporu wojsk irackich nie napotkała natomiast kolumna amerykańska. CNN transmituje na żywo przejazd czołgów, wozów opancerzonych, dział i ciężarówek. Towarzyszą im śmigłowce bojowe, dokonujące lotów zwiadowczych. Przed czołgami i wozami opancerzonymi lecą helikoptery szturmowe Apache. Jednocześnie lądowe oddziały amerykańskie i brytyjskie zmierzają w kierunku portowego miasta Basra, na południu Iraku, spotykając się jednak z silniejszym oporem Irakijczyków. Kierunek marszu wyznaczają kolejne szyby naftowe. Niektóre z nich zostały już podpalone przez żołnierzy Husajna. Amerykańscy komandosi opanowali część głównej drogi, wiodącej z Kuwejtu do irackiej Basry - informuje agencja Reutera. Wojska koalicji dostały rozkaz parcia do przodu, unikając na razie ataku na silnie bronione irackie miasta. Zdaniem ekspertów jest to manewr oskrzydlający, który ma na celu zabezpieczenie pól naftowych w pobliżu Basry. Zwiad lotniczy doniósł, że płonie tam część szybów naftowych. Nie wiadomo jednak, czy zostały one podpalone celowo przez Irakijczyków, czy też jest to na przykład rezultat ostrzału. Marszowi towarzyszą rajdy samolotów koalicji antyirackiej. Rano dokonały one nalotu na północnoirackie miasto Mosul. Według źródeł kurdyjskich, w rejonie Mosulu a także Kirkuku, gdzie znajdują się bogate złoża ropy naftowej, przegrupowują się wojska irackie. Bez "Szoku i Przerażenia", ale skutecznie Operacja "Szok i Przerażenie" jest na razie wstrzymana - twierdzi amerykański Departament Obrony. Trwają co prawda naloty na Bagdad, Basrę i Mosul, kolumny pancerne posuwają się w głąb Iraku, ale są to działania na znacznie mniejszą skalę niż to pierwotnie zapowiadano. Co jednak najważniejsze - Amerykanie wciąż posuwają się naprzód. W Stanach Zjednoczonych powszechnie mówi się, że przebieg kampanii nie tylko odbiega od niedawnych zapowiedzi, ale stoi w sprzeczności ze strategią konfliktów zbrojnych, którą ekipa George'a W. Busha prezentowała w czasie kampanii wyborczej i bezpośrednio po objęciu urzędu. Mówiono wtedy, że każdy konflikt zbrojny z udziałem USA będzie rozstrzygany "dominującym uderzeniem przeważających sił własnych". Taktyka stopniowego eskalowania konfliktu skompromitowana została w Wietnamie, a uderzenie bez odpowiedniego wsparcia było przyczyną upokarzającej porażki w Somalii. Jednak początek operacji nie przypomina w niczym takiego "dominującego uderzenia", mimo to można odnieść wrażenie, że przebiega bardzo dobrze i przynosi efekty. Eksperci podkreślają, że jeśli udałoby się wygrać tę wojnę bez poważniejszych strat - nie tylko wśród cywili, ale także wśród irackich żołnierzy - i bez niszczenia infrastruktury kraju, tryumf byłby jeszcze większy. A jeśli okaże się to konieczne, "potężne uderzenie" można przeprowadzić w każdej chwili... Um Kasr nadal w irackich rękach - brytyjski rzecznik Ważny iracki port naftowy Um Kasr, na granicy z Kuwejtem, pozostaje w irackich rękach, mimo zdobycia przez siły brytyjskie strategicznego półwyspu Al-Fau, najbardziej wysuniętego na południe skrawka terytorium irackiego - poinformował dzisiaj rzecznik sił brytyjskich. - Próbujemy zabezpieczyć instalacje naftowe, jednak Um Kasr nie został wzięty - powiedział agencji Reutera pułkownik Chris Vernon. Według wcześniejszych doniesień, Um Kasr miał być zajęty już wczoraj przez połączone siły amerykańsko-brytyjskie. Więcej na ten temat w specjalnym serwisie Faktów - Atak na Irak