Na rozkaz prezydenta Joe Bidena amerykański myśliwiec F-16 zestrzelił obiekt o godzinie 14.42 czasu lokalnego nad jeziorem Huron na granicy amerykańsko-kanadyjskiej - przekazał Pentagon. Kanada poinformowała o zamknięciu swojej przestrzeni powietrznej z powodu operacji wojskowej. Kilka godzin wcześniej lider demokratycznej większości w Senacie USA Chuck Schumer poinformował, że według służb, obiektami latającymi, zestrzelonymi w piątek i sobotę nad Alaską i Kanadą, były balony. Kolejny obiekt nad USA. Pentagon wyjaśnia Pentagon przekazał, że obiekt zestrzelony w niedzielę nie stanowił zagrożenia militarnego, ale mógł potencjalnie zakłócać krajowy ruch lotniczy, ponieważ leciał na wysokości 6100 metrów oraz mógł służyć do obserwacji. Dodano, że przeleciał w pobliżu "wrażliwych miejsc wojskowych USA". Dwóch amerykańskich urzędników powiedziało agencji Reutera, że wojsko odmówiło potwierdzenia, czy sprzęt przypominał chiński balon. Obiekt miał mieć "ośmiokątną konstrukcję, bez widocznego ładunku". Został zestrzelony za pomocą pocisku Sidewinder w przestrzeni powietrznej Stanów Zjednoczonych. Zestrzelony w niedzielę obiekt został wykryty nad Montaną. To czwarty sprzęt zniszczony nad Ameryką Północną w lutym. Zaczęło się od chińskiego "szpiega" Seria incydentów nad Ameryką Północną rozpoczęła się przed tygodniem, gdy nad Karoliną Południową zestrzelono chiński balon szpiegowski. Z kolei w piątek amerykański F-22 zlikwidował nad Alaską niezidentyfikowany obiekt, który zmierzał w stronę kanadyjskiej przestrzeni powietrznej. W sobotę zestrzelono nad Kanadą "przedmiot o cylindrycznym kształcie podobny do tego, który został zestrzelony nad Karoliną Południową, ale mniejszy" - poinformowała minister obrony Kanady Anita Anand.