Według sondażu przeprowadzonego w lecie przez ośrodek Scripps Survey Research na Uniwersytecie Ohio, ponad jedna trzecia Amerykanów uważa, że rząd federalny w jakiś sposób uczestniczył w zorganizowaniu ataku z 11 września lub przynajmniej świadomie pozwolił, aby je przeprowadzono. 16 procent jest zdania, że bliźniacze wieżowce Światowego Centrum Handlu (WTC) na Manhattanie zawaliły się nie tylko wskutek uderzenia samolotów porwanych przez terrorystów, ale także dzięki zdetonowaniu ukrytych w budynkach materiałów wybuchowych. Ta ostatnia teoria - zdaniem ekspertów - szczególnie nie wytrzymuje krytyki. Zwracają oni m.in. uwagę, że budynki zawaliły się od góry, gdzie uderzyły samoloty, tymczasem ładunki wybuchowe podkłada się z reguły u podstawy wysadzanego w powietrze obiektu. Ponieważ mimo to spiskowe teorie wciąż znajdują wyznawców, rząd opublikował niedawno dwa nowe raporty szczegółowo wyjaśniające, jak doszło do zniszczenia wieżowców WTC. Według rzeczników tezy o wspólnictwie władz, administracja miałaby dopuścić do zamachu - w którym zginęło około 3000 ludzi - aby uzasadnić potem wojnę w Afganistanie i w Iraku. Tę ostatnią rozpoczęto, ich zdaniem, w celu przejęcia kontroli nad iracką ropą naftową.