- Waszyngton wydala z USA około 50 dyplomatów rosyjskich - poinformowała agencja ITAR - TASS, powołując się na amerykańską stację telewizyjną CBS. Wczoraj sekretarz stanu USA Colin Powell wezwał do siebie ambasadora Rosji w Waszyngtonie Jurija Uszakowa i oświadczył mu, że rosyjscy dyplomaci podejrzani o szpiegostwo powinni opuścić terytorium Stanów Zjednoczonych. Według rosyjskiej agencji, strona amerykańska nie podała żadnych konkretnych terminów. ITAR-TASS zaznacza również, że Departament Stanu USA nie wydał w tej sprawie żadnego oficjalnego oświadczenia. Decyzji tej nie chce też komentować Ambasada Rosji w Waszyngtonie. Potwierdza ona jedynie, że Uszakow rzeczywiście spotkał się wczoraj z Powellem. Doniesienia o wydaleniu dyplomatów rosyjskich potwierdził natomiast zastrzegający sobie anonimowość przedstawiciel amerykańskiego rządu. Oświadczył on, że "kilku" rosyjskich dyplomatów uznano za osoby niepożądane w USA, gdyż prowadzili działalność szpiegowską. Tłumaczył także, że pozostali powinni opuścić Stany Zjednoczone, ponieważ Rosja, zdaniem Waszyngtonu, ma na ich terytorium zbyt wielu agentów. Jak poinformowała CNN sześciu dyplomatów z Rosji już wyjechało z USA. Ich wydalenie - według amerykańskiej stacji telewizyjnej - ma bezpośredni związek z aresztowaniem w lutym tego roku pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji agenta FBI Roberta Hanssena. Hanssen, który pracował w kontrwywiadzie FBI, w ciągu trwającej 15 lat współpracy z sowieckim KGB, a następnie z wywiadem rosyjskim dostarczył swym mocodawcom 6000 stron tajnych dokumentów. Otrzymał za to honorarium przekraczające 1,6 miliona dolarów. Rosyjskie koła oficjalne uznały dzisiaj rano zapowiedź wydalenia z USA dyplomatów za "nadzwyczaj nieprzyjazny krok", zapowiadając podjęcie odpowiednich działań odwetowych - podaje agencja Interfax. Rosyjska niezależna agencja powołuje się na anonimowego przedstawiciela rządu. Rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych natomiast odmówiło oficjalnego skomentowania informacji z Waszyngtonu. Przedstawiciel administracji Kremla Siergiej Prichodko uznał dzisiaj, że amerykański plan wydalenia z USA około 50 rosyjskich dyplomatów to powrót do zimnej wojny. Wyraził głębokie ubolewanie z powodu, jak powiedział, "kampanii szpiegomanii". Przypomnijmy, w 1986 roku administracja Ronalda Reagana nakazała opuszczenie terytorium Stanów Zjednoczonych osiemdziesięciu dyplomatom radzieckim. Było to największe grupowe wydalenie dyplomatów rosyjskich z USA.