Na trasie przejazdu z lotniska w wojskowej bazie lotniczej Andrews na Kapitol tysiące mieszkańców stolicy USA oddały hołd zmarłemu prezydentowi. Na uroczystości żałobnej w rotundzie w siedzibie Kongresu, gdzie spoczęła trumna, przemawiał m.in. wiceprezydent Dick Cheney. Podkreślił on kluczową rolę, jaką Ford odegrał w "zabliźnieniu ran" społeczeństwa amerykańskiego po aferze Watergate, kiedy objął władzę w 1974 r. po wymuszonej dymisji prezydenta Nixona. Cheney, który za rządów Forda był szefem jego kancelarii prezydenckiej, pochwalił m.in. jego kontrowersyjną decyzję ułaskawienia Nixona we wrześniu tego samego roku. Jak oświadczył wiceprezydent, ułaskawienie Nixona było niezbędne dla zjednoczenia Amerykanów i uleczenia traumy po kryzysie moralnym wywołanym aferą. Tego samego dnia prezydent George W. Bush w swoim cotygodniowym przemówieniu radiowym nazwał Forda "odważnym przywódcą, prawdziwym dżentelmenem i kochającym ojcem i mężem". Pierwszoplanową postacią ceremonii żałobnych jest wdowa po zmarłym prezydencie, 88-letnia Betty Ford, towarzysząca trumnie od początku uroczystości w Kalifornii. Państwo Ford byli małżeństwem przez 58 lat. Przez następne dwa dni - w niedzielę i poniedziałek - trumna pozostanie na Kapitolu wystawiona na widok publiczny. We wtorek odbędą się główne uroczystości pogrzebowe w ekumenicznej Katedrze Narodowej z udziałem Busha. W czasie sobotniej ceremonii na Kapitolu jeden z gości, emerytowany kongresman z Michigan, zasłabł nagle i upadł. Natychmiastowej pomocy medycznej udzielił mu senator Bill Frist, ustępujący lider republikańskiej większości, z zawodu lekarz.