Włoska agencja podkreśla, że przy wielu okazjach papież "odkładał na bok" protokół i zdobywał się na swobodne gesty, uściski, uśmiechy i żarty. Przypomina się, że w reakcji na życzenia z okazji 81. urodzin zażartował: "Czas leci". Jednocześnie ANSA stwierdza, że to właśnie w Stanach Zjednoczonych papież wydawał się tak szczęśliwy, jak nigdy wcześniej, a to zaś przypomniało podróżującym z nim watykanistom atmosferę pierwszych lat pontyfikatu Jana Pawła II. Taki radosny klimat panował między innymi podczas sobotniego spotkania z młodzieżą w Nowym Jorku. Po słowach powitania, skierowanych przez młodą Amerykankę, papież wstał ze swego miejsca i podszedł do niej w pełnym serdeczności geście, co z kolei wywołało niesłychany wręcz entuzjazm młodzieży. Wielokrotnie podczas tego spotkania Benedykt XVI nie mógł wręcz usiedzieć w miejscu i kiedy po raz kolejny wstał, by pożegnać się z wznoszącymi okrzyki uczestnikami spotkania, powstrzymał go osobisty sekretarz ksiądz Georg Gaenswein. - O, to prawda, zapomniałem o pozdrowieniu po hiszpańsku - wyznał papież . Podczas mszy na waszyngtońskim Nationals Stadium Benedykt XVI wstał ze swego tronu, by osobiście podziękować za występ Placido Domingo, który wykonał "Panis Angelicum". ANSA przytacza słowa Benedykta XVI, który powiedział do Amerykanów: "Przybyłem, by utwierdzić was w wierze, wy także mnie utwierdziliście". Włoskie media zwróciły też uwagę na bezprecedensowy gest, do jakiego doszło podczas wizyty papieża w synogodze w Nowym Jorku. Jedna z obecnych tam żydowskich kobiet pocałowała biskupa Rzymu w rękę. Warto też przypomnieć doskonały żart papieża, którym wprawił w zdumienie George'a W. Busha. Benedykt XVI, przedstawiając prezydentowi amerykańskiego kardynała Williama Levadę, prefekta Kongregacji Nauki Wiary, którą wcześniej sam kierował, powiedział: "Oto mój następca". Sytuacja była tak zabawna, a słowa tak dwuznaczne, że według relacji samego kardynała Levady, Bush przez chwilę pomyślał, że Benedykt XVI przedstawia mu... następnego papieża.