Zdaniem obu senatorów te dwa zagadnienia są ze sobą nierozerwalnie powiązane. "W naszej strategii nie możemy oddzielić walki przeciwko Państwu Islamskiemu od walki narodu syryjskiego z reżimem Asada" - stwierdzili obaj senatorzy. "Te (zmagania - PAP) są nierozdzielne. Asad jest marionetką Iranu i tak długo, jak Asad będzie kontynuować rzeź swojego narodu, będzie niemożliwe zniszczenie radykalnych grup, które okupują Syrię i region; wojna ta nie będzie miała końca" - oświadczyli. Przewodniczący senackiej komisji sił zbrojnych John McCain i członek tej komisji Lindsey Graham wezwali prezydenta USA do "uziemienia" syryjskiego lotnictwa bojowego i stworzenia w Syrii bezpiecznych stref dla uchodźców. Zdaniem senatorów dyplomatyczne rozwiązanie "nie będzie możliwe tak długo, jak długo Asad dominuje na polu bitwy". Prezydent Trump i jego najbliżsi doradcy wojskowi nie podzielają stanowiska McCaina i Grahama. W wywiadzie udzielonym w środę telewizji Fox News Trump kilkakrotnie powtórzył, że "nie zamierza bardziej zaangażować się w Syrii". Dzień wcześniej minister obrony James Mattis, omawiając atak na bazę syryjskiego lotnictwa, podkreślił, że celem ataku było ukaranie reżimu prezydenta Baszara el-Asada za użycie broni chemicznej wobec ludności cywilnej; nie oznaczał on zmiany polityki prowadzonej przez administrację Trumpa wobec Syrii. "Stany Zjednoczone - podkreślił Mattis - nie dadzą się wciągnąć" w trwającą od sześciu lat wojnę domową. Zdaniem amerykańskich mediów oświadczenie senatorów jest wyrazem narastającego w gronie specjalistów w dziedzinie stosunków międzynarodowych przekonania, że administracja Trumpa, z naczelnym hasłem "America First" (Ameryka przede wszystkim), nie sformułowała do tej pory spójnej wizji polityki zagranicznej. W rezultacie - jak wskazują eksperci - działania Trumpa mają w dziedzinie polityki zagranicznej charakter reaktywny bądź symboliczny. Jak wytknął prezydentowi USA na Twitterze kongresmen Seth Moulton, Demokrata ze stanu Massachusetts, "prezydent Trump jest wystarczająco przejęty losem Syryjczyków, aby wystrzelić ponad 50 pocisków Tomahawk, jednak nie na tyle, by ofiary Asada znalazły schronienie i wolność w Stanach Zjednoczonych". Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski