Power wskazała, że USA zdecydowały się na te naloty, ponieważ Damaszek "pokazał, że nie może wystąpić i nie wystąpi przeciwko tym bezpiecznym schronieniom", które islamiści znaleźli w Syrii. Podkreśliła, że "USA zainicjowały niezbędne i proporcjonalne działania militarne w Syrii, żeby wyeliminować istniejące zagrożenie (ze strony Państwa Islamskiego) dla Iraku". Dodała, że działania podjęto też przeciwko elementom Al-Kaidy w Syrii znanym jako Chorasan, by przeciwdziałać "terrorystycznym zagrożeniom, jakie stanowią dla Stanów Zjednoczonych, naszych partnerów i sojuszników". Ambasador wskazała, że podjęcie tych działań uzasadnia artykuł 51. Karty Narodów Zjednoczonych, traktujący o indywidualnych i zbiorowych prawach państw do samoobrony przed zbrojnym atakiem. "Państwa muszą być w stanie bronić się (...)kiedy, jak w tym przypadku, rząd kraju, w którym zlokalizowane jest zagrożenie, nie chce lub nie jest w stanie zapobiec wykorzystywaniu swego terytorium do takich ataków" - napisała Power. Wojska USA w koalicji z siłami zbrojnymi pięciu państw arabskich - Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej, Jordanii, Bahrajnu i Kataru - rozpoczęły we wtorek naloty na cele islamistów w Syrii. - Musi być jasne dla wszystkich, że USA nie będą tolerować bezpiecznych schronień dla terrorystów, którzy zagrażają Amerykanom - powiedział prezydent Barack Obama.