Konrad Piasecki: Czego Ukraina oczekuje dziś od świata i od Polski? Markijan Malski: Dzisiaj, w tych trudnych, dramatycznych warunkach agresji rosyjskiej na Krym, na obwody wschodnie Ukrainy oczekujemy od całego świata mocnego wsparcia. Ale to ma być wsparcie polityczne? Jeszcze polityczne, czy już militarne? - Moim zdaniem dzisiaj jesteśmy jeszcze na tym etapie kryzysu, że mogą być skuteczne różne mechanizmy dyplomatyczne i wsparcie polityczne. Czyli oczekujecie silnej presji na Rosję, czy już sankcji politycznych, gospodarczych? - Najpierw oczekujemy tego... Jesteśmy pod ochroną Memorandum Budapesztańskiego. Potęgi światowe podpisały gwarancje bezpieczeństwa i terytorialnej integralności Ukrainy i oczekujemy od tych gwarantów wykonania swoich zobowiązań. Tak, tylko że ci gwaranci są dzisiaj bezradni wobec tego, co robi Rosja. To znaczy mogą działać politycznie i próbują to robić. Pytanie, co jeśli gwarancje gwarantów nie pomogą? - My też liczymy na to, że nasz sąsiad, Rosja, będzie wykonywała umowę o przyjaźni i współpracy między Rosją a Ukrainą. Zwłaszcza, że Rosja zawsze była strategicznym partnerem Ukrainy i to też niesie odpowiedzialność za integralność terytorialną Ukrainy i za bezpieczeństwo w tym regionie świata. Ma pan, panie ambasadorze, poczucie, że oto Ukraina stanęła dziś na krawędzi wojny? - Obawiamy się, żeby ta eskalacja napięcia nie doszła do najstraszniejszego, czyli do wojny. Też wierzymy jeszcze w to, że całe społeczeństwo światowe ma wystarczająco instrumentów do tego, żeby wpływać na Rosję i nie dopuścić do tego scenariusza najgorszego nie tylko dla Ukrainy, może nie tylko dla Europy, ale i dla całego świata. Uważa pan, że świat psychicznie powinien też być gotowy na to, żeby wysłać na Krym siły wojskowe, choćby siły pokojowe ONZ? - Świat psychicznie musi być gotowy do tego, żeby powstrzymać rozwój konfliktu. Ten konflikt niesie w sobie zagrożenie dla całego świata. Czy Ukraina jest gotowa, żeby militarnie walczyć o Krym? - Ukraina jest gotowa bronić swojej niepodległości, integralności państwa i armia narodowa Ukrainy, Naród Ukraiński jest gotowy, żeby walczyć o swoje państwo.Pytam także, dlatego że póki, co siły ukraińskie są bardzo wstrzemięźliwe, bardzo spokojnie reagują na to, co dzieje się, na te rosyjskie prowokacje. Zastanawiam się, jak długo jeszcze będą tak spokojnie reagować. - Wszystko zależy od rozwoju sytuacji. Mamy nadzieję, że wspólnie z instytucjami międzynarodowymi, z całym światem, z naszymi sąsiadami, partnerami powstrzymamy krwawy rozwój wydarzeń na Ukrainie.Nie boi się pan, że Rosja działa metodą faktów dokonanych, że za chwilę okaże się, że de facto ona zaanektowała Krym bez żadnego wystrzału? - Moim zdaniem Krym jest integralną częścią Ukrainy. Dzisiaj tam działa władza ukraińska. Też liczymy na to, że naród Krymu, ludzie, którzy mieszkają tam, na Krymie, też wiążą swoją przyszłość z Ukrainą jako państwem. I jeszcze raz powtarzam: istnieje dzisiaj wystarczająco mechanizmów, żeby nie dopuścić do tego, jak to pan powiedział - już dokonanego faktu.A nie jest tak, że bez pomocy świata Ukraina ten Krym straci? - Jestem przekonany, że nie.Gdyby doszło do starcia z Rosją, ukraińska armia jest w stanie rzeczywiście być realną siłą, która przeciwstawi się Rosji? - Ukraińska armia będzie pełniła swój obowiązek. Oczywiście dzisiaj moralnie, psychologicznie i pod względem uzbrojenia ukraińska armia jest armią zorganizowaną, nowoczesną, ale dzisiaj w walce zwycięża tylko ten, kto ma doskonały sprzęt wojenny, ale siła ducha i poczucie tego, że jest to walka o niepodległość swojego państwa - jest po stronie armii ukraińskiej. A co dzieje się w polskiej armii? Przed chwilą rozmawiałem ze zmierzającym na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego ministrem obrony, pytałem go, czy polska armia w jakikolwiek reaguje na to, co dzieje się na Krymie i na Ukrainie. Tomasz Siemoniak: Nie ma takiej potrzeby. Wczoraj pojawiło się mnóstwo nieprawdziwych informacji o rzekomych ruchach naszych wojsk, dementowaliśmy je, to nieprawda. Nie ma żadnych stanów podwyższonej gotowości, nie ma wzmożonej aktywności wojskowych komend uzupełnień? - Nie ma takiej potrzeby. Zobacz Kontrwywiad RMF FMNie ma potrzeby i to się nie dzieje? - To się nie dzieje.A jaki jest nasz, że tak powiem militarny plan maksimum w tym kryzysie, do czego my chcielibyśmy skłonić NATO, panie ministrze? - Za wcześnie jest, żeby o tym w tym momencie mówić. Na razie nasi przywódcy: prezydent, premier są skupieni na aktywności międzynarodowej, na poruszeniu mechanizmów Unii Europejskiej, NATO także Organizacji Narodów Zjednoczonych. Po to, aby jak najmocniej się zaangażowały. To jest właśnie ten etap, etap oddziaływania na Rosję, aby powstrzymała się od działań, które zapowiedziała. - Ale my chcemy oddziaływać na Rosję wyłącznie demonstracjami politycznymi, czy także demonstracjami militarnymi? - Nie jest to jeszcze taka faza. Wydaje mi się, że oświadczenia tutaj są bardzo zdecydowane, jest zapowiedź wizyty Sekretarza Stanu USA jutro w Kijowie, więc myślę, że tutaj wszyscy wiedzą, co stoi za zachodem, jaka jest siła NATO, natomiast no nie jest zupełnie to jeszcze ta faza, żeby o tym rozmawiać. W studiu ambasador Ukrainy w Polsce Markijan Malski. Panie ambasadorze, a pańskim zdaniem Rosja grając tak ostro i brutalnie, gra jeszcze o Krym, czy o coś znacznie poważniejszego? - No oczywiście, że gra o Krym. Jest po prostu jednym z elementów gry o stanowisko geopolityczne Rosji. Rosja zawsze uważała i uważa, że Ukraina to strefa jej interesów geopolitycznych.Czyli chodzi o to żeby Ukrainę zatrzymać w tej strefie takiej geopolitycznej strefie oddziaływań rosyjskich? - Tak. Chodzi o to, żeby Ukraina była w tej szarej strefie niebezpieczeństwa, niestabilności między Rosją, a Unią Europejską.Uważa pan, że Putinowi marzy się powrót Janukowycza do rządów w Kijowie, albo podział Ukrainy na dwie części na przykład? - No nie wiem, czy to będzie dobrze mówione po polsku, ale to chyba marzenie ściętej głowy, bo naród ukraiński już dawno dał ocenę prezydentowi, eksprezydentowi Janukowyczowi i innej oceny już on nigdzie na Ukrainie nie dostanie. Jest skończony na Ukrainie? - Chyba tak. Czego oczekuje pan od Polski? Czy Polska, bo Polska - mam wrażenie - bierze na siebie trochę rolę rzecznika Ukrainy? Czy to jest rola, którą Ukraina Polsce powierza? - Oczekujemy od Polski tego, co ona robiła w ciągu ostatnich lat, gdy szliśmy do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Polska zawsze była naszym adwokatem, zawsze była naszym lobbystą, ogólnie w różnych instytucjach międzynarodowych. Najpierw na poziomie Unii Europejskiej, byłą naszym rzecznikiem. Dzisiaj liczymy na to, że te intencje Ukrainy, jako państwa, intencje Narodu Ukraińskiego też będą w urzędzie głównych instytucji międzynarodowych całego świata. My liczymy na to, że z pomocą Polski dzisiaj jak najszybciej, podpiszemy umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską. Podpisanie tej umowy też będzie jednym, małym krokiem do gwarancji stabilności i bezpieczeństwa w tym regionie, kontynentu europejskiego. Panie ambasadorze, a tak patrząc realnie, czy używając takiej Realpolitk - czy Ukraina pogodziłaby się ze stratą Krymu, gdyby zyskiem z tego było takie, ogłoszenie przez Rosję desinteressement w sprawie Ukrainy? To znaczy dopuszczenie Ukrainy do Unii Europejskiej? Do NATO? - Ukraina dzisiaj szuka wszystkich możliwości pokojowego rozwoju konfliktu. My idziemy drogą pokoju, my nie reagujemy na prowokacje, zachowanie jest pokojowe absolutnie spokojne, ale kraj nie handluje swoim terytorium. Krym od dawna jest częścią Ukrainy. Ja wierzę i jestem przekonany o tym, że naród Krymu też uważa siebie za część narodu ukraińskiego. Na Krymie i Ukraińcy, i Rosjanie, i Tatarzy dzisiaj demonstrują to, że oni żyją i chcą żyć w Państwie Ukraińskim. Zakończy się to wojną czy pokojem? - Wszyscy chyba jesteśmy przekonani w tym, że to musi zakończyć się pokojem. Konrad Piasecki