- Sytuacja znacząco się pogorszyła, odnotowaliśmy bezpośrednią inwazję sił rosyjskich na regiony wschodniej Ukrainy - powiedział Prokopczuk. Według niego doszło do "przejęcia przez regularne siły rosyjskie miasta Nowoazowsk i licznych pobliskich miast". - Ukraina ocenia to jako akt agresji - dodał Prokopczuk. Rosyjski ambasador Andriej Kielin zaprzeczył tym oskarżeniom i oświadczył, że wojska rosyjskie w żadnym miejscu nie przekraczały granicy. - Jedynie oddział kilkunastu żołnierzy rosyjskich przekroczył granicę w sposób niezamierzony dwa dni temu - dodał. Dyplomaci wypowiadali się po nadzwyczajnym posiedzeniu Stałej Rady OBWE w Wiedniu. Krótko wcześniej Kielin powiedział agencji ITAR-TASS, że żołnierze rosyjscy nie są w żaden sposób zaangażowani na Ukrainie. - Oświadczyliśmy w sposób wyraźny, że nie ma żadnego zaangażowania rosyjskich wojskowych, nie dostarczamy tam żadnego sprzętu - oznajmił. - Oskarżenia o to, że idą tam kolumny z bronią, zabrzmiały już w zeszłym tygodniu i jeszcze w poprzednim. Wszystkiemu temu zaprzeczono i zaprzecza się również i teraz. Te oskarżenia nie mają sensu - oświadczył dyplomata. Według niego mer Nowoazowska powiedział, iż po ostrzale "ukraińscy żołnierze uciekli z tego miasta, a weszli do niego bojownicy pospolitego ruszenia", jak Moskwa nazywa prorosyjskich separatystów. Ukraińska Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony oświadczyła w czwartek, że wojska Federacji Rosyjskiej przejęły kontrolę nad Nowoazowskiem i szeregiem innych miejscowości na południu obwodu donieckiego.