- Mnóstwo żartów. Twórczy pisarze tego świata łączcie się, nie macie nic do stracenia oprócz pracy - dodał Crawford. W niedzielę "Sunday Times" opublikował e-mail ambasadora Crawforda, wysłany do brytyjskich urzędników. W środę "Financial Times" zareagował na ten list, publikując kolejny "e-mail" ambasadora, tym razem jakoby z przeprosinami wobec Polski. Tego samego dnia "Gazeta Wyborcza" opublikowała utrzymany w równie żartobliwym tonie "list" polskiego ambasadora w Wielkiej Brytanii do premiera Kazimierza Marcinkiewicza. - Opublikowane w środę na stronach internetowych "Financial Times" rzekome przeprosiny brytyjskiego ambasadora w Warszawie Charlesa Crawforda nie są jego autorstwa - powiedziała Małgorzata Śmierzycka, doradca do spraw mediów w Ambasadzie Wielkiej Brytanii w Warszawie. Potwierdził to też "Financial Times". W ironicznym artykule Rogera Blitza pt. "Polish apology" zamieszczony jest list, sygnowany podpisem Crawforda, w którym przeprasza on za kontrowersyjny e-mail, wysłany do doradców premiera Tony'ego Blaira. "Drodzy Polacy, chciałbym przeprosić za swoje komentarze w ujawnionym e-mailu, w którym opisałem Polskę jako "samolubną i niewdzięczną" w kwestii jej stanowiska wobec unijnego budżetu..." - zaczyna się rzekomy list ambasadora opublikowany na stronach "Financial Times". Dalej autor pisze: "Oczywiście mój e-mail miał być żartobliwy i wdzięczny jestem Ministerstwu Spraw Zagranicznych za zaproszenie mnie na debatę o różnicach między brytyjskim a polskim poczuciem humoru. Przyznaję, że przez dwa lata pobytu w Polsce nie słyszałem wielu dobrych dowcipów. Po miłej kilkugodzinnej pogawędce z MSZ jestem w tej kwestii zdecydowanie bardziej na bieżąco". Redakcja "Financial Times" potwierdziła, że artykuł "A Polish apology" to żart, a nie prawdziwy e-mail ambasadora Wielkiej Brytanii. - Redaktor Blitz użył formy przeprosin, żeby wyśmiać nadwrażliwość strony polskiej w reakcji na prawdziwy e-mail ambasadora, który też był humorystyczny. To jest sarkastyczna forma zwykłego komentarza - powiedział Jan Cieński, korespondent "FT" w Polsce. - To są dwa warianty brytyjskiego humoru, nie bardzo w Polsce zrozumiane - dodał. O sprawie napisał w sobotę "Sunday Times", który dotarł do e-maila wysłanego przez ambasadora Crawforda m.in. do doradcy premiera Tony'ego Blaira ds.europejskich. Dyplomata kpi w liście z prezydenta Francji Jacquesa Chiraca i Polaków w związku z "samolubnym blokowaniem działań Blaira, mających prowadzić do zachowania twarzy w kwestii europejskiego budżetu". Według gazety, Crawford napisał, że Wielka Brytania stworzyła u siebie więcej miejsc pracy dla Polaków niż polski rząd od czasu wejścia do UE. W liście dyplomata w sposób w założeniu humorystyczny, pisze o tym, co Blair i szef brytyjskiego MSZ Jack Straw winni powiedzieć innym europejskim ministrom. Proponuje m.in. postawienie na stole obrad dziecinnego budzika - który, jak powiada, może zresztą sam dostarczyć - ograniczającego czas wystąpień. Delegacje miałyby godzinę na przyjęcie brytyjskich propozycji. W poniedziałek polskie MSZ wezwało w związku z tą sprawą ambasadora na dywanik. Zobacz komentarz naszego felietonisty, ks. Kazimierza Sowy