Podczas trzeciej rundy pilnych rozmów w Nowym Jorku w sprawie Ukrainy, ambasador Czurkin powiedział, że Janukowycz, już po odsunięciu go od władzy, poprosił Władimira Putina i rosyjskie siły zbrojne o "przywrócenie prawa i porządku" na Ukrainie. W liście do prezydenta Rosji Janukowycz poinformował, że jego kraj stanął na krawędzi wojny domowej i że dochodzi na Ukrainie do "aktów otwartej przemocy" inspirowanych przez Zachód. "Pod wpływem krajów zachodnich, (na Ukrainie) dochodzi do aktów terroru i przemocy. Ludzie są prześladowani z powodów politycznych, a także ze względu na język, jakim się posługują. Dlatego zwracam się do prezydenta Rosji, Pana Putina, o użycie sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej w celu przywrócenia praworządności, spokoju, porządku i stabilizacji oraz obrony ukraińskiego społeczeństwa" - taki cytat z listu Janukowycza do Putina odczytał na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ ambasador Czurkin. Czurkin podkreślił, że Rosja, tak jak wcześniej, tak i teraz popiera Janukowycza, mimo że został odsunięty od władzy przez parlament w Kijowie. Jak podają rosyjskie media, prośba Janukowycza była jednym z powodów zwrócenia się przez Putina do wyższej izby rosyjskiego parlamentu - Rady Federacji - o zgodę na militarną interwencję na Ukrainie. Rada takiej zgody udzieliła. Ambasador Rosji przy ONZ odniósł się także do wydarzeń na Krymie. - Wszystko co tam się stało, stało się w pełnej zgodzie z rosyjskim prawem - powiedział Czurkin. Dodał, że "chodzi jedynie o ochronę mniejszości i walkę z terrorystycznymi siłami". - Tak pana słuchając, można dojść do przekonania, że rosyjska armia jest przedłużonym ramieniem Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Praw Człowieka - powiedziała, zwracając się do Czurkina, ambasador USA przy ONZ Samantha Power. - Ale prawda jest taka, że to pański kraj naruszył prawo i suwerenność niezależnego państwa - i to bez jakiegokolwiek powodu, gdyż nie ma żadnych informacji, by gdziekolwiek były łamane prawa mniejszości rosyjskiej - dodała Power.Przyznała, że Rosja ma prawo nie zgadzać się z nowym demokratycznym rządem w Kijowie, ale - jak podkreśliła - nie ma prawa wysyłać wojska na Ukrainę.- Rozwiązanie kryzysu na Ukrainie jest proste: dialog wszystkich stron konfliktu, wycofanie rosyjskich wojsk i wysłanie międzynarodowych obserwatorów. A w żadnym wypadku kolejne groźby i jeszcze więcej żołnierzy - podkreśliła Samantha Power. Incydent na granicy Rosji i Krymu W poniedziałek wieczorem Rosjanie przejęli kolejny punkt na Krymie. Uzbrojeni osobnicy zajęli miejsce dyslokacji oddziału straży granicznej Ukrainy w Kerczu, nad Cieśniną Kerczeńską oddzielającą Rosję od Krymu. - O godz. 19.15 na promowe przejście graniczne Krym-Kubań (w Kerczu) przypłynął prom "Ejsk". Podczas kontroli granicznej dwóch mikrobusów stwierdzono obecność siedmiu osób uzbrojonych w broń automatyczną i pistolety - podała służba prasowa straży granicznej. Oprócz tego na następnym promie, "Nikołaj Aksienienko", na ten sam punkt graniczny przybyły trzy ciężarówki Kamaz również z uzbrojonymi ludźmi. Podczas kontroli okazało się, że ludzie ci nie mają zezwolenia na wwóz broni palnej. Jednakże wraz z przyjazdem wspomnianych pojazdów na punkt graniczny od strony Ukrainy wdarło się 10 żołnierzy Floty Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej z automatami i pistoletami maszynowymi i zajęli pozycje. Wtedy pojazdy wjechały na teren Ukrainy - informuje straż graniczna. Następnie uzbrojeni mężczyźni z użyciem siły zajęli miejsce dyslokacji oddziału straży granicznej Ukrainy w Kerczu. Turczynow: Coraz więcej rosyjskich sił na Krymie Według p.o. prezydenta Ukrainy Ołeksandra Turczynowa liczebność wojsk rosyjskich w rejonie Krymu stale rośnie, a rosyjscy żołnierze blokują ukraińskie okręty w sewastopolskich zatokach. Według ukraińskiego ministerstwa obrony Rosja bezprawnie zwiększyła liczebność swoich wojsk na Ukrainie do ok. 16 tys., co jest rażącym złamaniem porozumienia o stacjonowaniu Floty Czarnomorskiej na Krymie. Wcześniej szef brytyjskiego MSZ William Hague oświadczył, że kryzys na Ukrainie jest największym w Europie w XXI w. W wywiadzie dla BBC ocenił, że Rosja przejęła operacyjną kontrolę nad Krymem. Natomiast w czasie wizyty w Kijowie przypomniał, że Rosja także podpisała Memorandum Budapeszteńskie w 1994 r., gwarantując terytorialną integralność i zobowiązując się do nieużywania siły militarnej wobec Ukrainy. Po południu rosyjskie media cytowały przewodniczącego Dumy Państwowej Siergieja Naryszkina, który zaznaczył, że na razie nie ma potrzeby użycia rosyjskich wojsk na Ukrainie. Sprzeczne doniesienia ws. ultimatum dla Ukrainy Departament Stanu USA oświadczył natomiast, że gdyby informacje te potwierdziły się, oznaczałoby to niebezpieczną eskalację, za którą bezpośrednio odpowiedzialna byłaby Rosja. Rzeczniczka dyplomacji USA powiadomiła, że USA przygotowują sankcje wobec Moskwy i prawdopodobnie je wdrożą. Ukraińska straż graniczna podawała rano, że po rosyjskiej stronie Cieśniny Kerczeńskiej odbywa się koncentracja sprzętu wojskowego. Wymieniono okręty rosyjskich flot: Czarnomorskiej, Bałtyckiej i Północnej. Premier Arsenij Jaceniuk oświadczył, że Ukraina nie odda Krymu i uprzedził samozwańcze władze przed odpowiedzialnością prawną. Także w nocy dochodziło do systematycznych ataków rosyjskich żołnierzy na ukraińskie jednostki na Krymie - podała straż graniczna. Według resortu obrony rosyjskie myśliwce dwukrotnie naruszyły przestrzeń powietrzną nad Morzem Czarnym. W Doniecku, na wschodzie Ukrainy, prorosyjscy demonstranci, którzy zajęli gmach administracji obwodowej, ogłosili się legalną władzą w obwodzie. Ławrow oskarża Zachód Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, wypowiadając się na dorocznej sesji Rady Praw Człowieka ONZ w Genewie, podkreślił, że należy zapewnić realizację porozumienia z 21 lutego, podpisanego pod auspicjami szefów dyplomacji Polski, Niemiec i Francji. Oskarżył Zachód o przedkładanie własnych "geopolitycznych kalkulacji" ponad los narodu ukraińskiego. Wskazał, że "niektórzy zachodni partnerzy obrali kurs na poparcie antyrządowych wystąpień, zachęcali ich uczestników, którzy przeszli do agresywnych działań siłowych". Ostrzegł również przed "nowymi prowokacjami", w tym wobec Floty Czarnomorskiej.