"Fakt, że zwracając się do mieszkańców Doniecka, Ługańska i południowego wschodu Ukrainy, Poroszenko przeszedł na język rosyjski; że mówił o decentralizacji władzy, o rozszerzeniu uprawnień regionów; że mówił o języku rosyjskim jako o języku, którego mogą swobodnie używać mieszkańcy wschodniej Ukrainy; że mówił o religijnej samodzielności; że poruszył inne problemy, adresując je do mieszkańców południowego wschodu w języku rosyjskim, jest pozytywnym sygnałem" - oświadczył Zurabow w wypowiedzi dla telewizji informacyjnej Rossija 24. Wcześniej dyplomata oznajmił, że Rosja widzi w nowym prezydencie Ukrainy poważnego partnera do dialogu, jednak na razie nie planuje oficjalnych wizyt swych przedstawicieli w Kijowie. "Prezydent Rosji Władimir Putin, który wskazał, że jego dialog z Poroszenką jest możliwy, zwrócił uwagę, że odpowiedzialność za tragedię na wschodzie, w tym także tragedię wojenną, nie spoczywa na Poroszence. I to daje Rosji możliwość widzieć w nim partnera do rozmów, poważnego partnera do dialogu" - podkreślił Zurabow w rozmowie z dziennikarzami bezpośrednio po zaprzysiężeniu ukraińskiego prezydenta. 60-letni Zurabow, który jest też specjalnym przedstawicielem prezydenta Federacji Rosyjskiej ds. rozwoju relacji handlowo-gospodarczych z Ukrainą, był najwyższym rangą przedstawicielem Moskwy na ceremonii inauguracji Poroszenki. Ukraińskie MSZ nie przesłało zaproszenia na uroczystość Putinowi. Zurabow powrócił do Kijowa po ponad trzech miesiącach nieobecności - 23 lutego został wezwany do Moskwy na konsultacje w związku z "pogarszającą się sytuacją na Ukrainie" po odsunięciu od władzy poprzedniego prezydenta Wiktora Janukowycza. Według mediów w Rosji Zurabow i Poroszenko od wielu lat pozostają w dobrych stosunkach. W 2009 roku, gdy Zurabow rozpoczynał misję w Kijowie, to właśnie Poroszenko jako minister spraw zagranicznych Ukrainy odbierał od niego kopię listów uwierzytelniających. Poroszenko oświadczył wówczas, że ogromny potencjał, tkwiący w stosunkach ukraińsko-rosyjskich, z chwilą przyjazdu Zurabowa otrzyma nowy impuls. Zdaniem cytowanego przez dziennik "Wiedomosti" politologa Siergieja Utkina "powrót ambasadora Federacji Rosyjskiej do Kijowa można ocenić jako krok Rosji w kierunku deeskalacji (na Ukrainie), a jego obecność na inauguracji - jako uznanie wyborów prezydenckich". "Nie zmienia to jednak sytuacji w zasadniczy sposób. Możliwy jest dowolny rozwój stosunków" - dodał Utkin.