- Z prawnego punktu widzenia jest on na razie prezydentem Ukrainy. Na dzień dzisiejszy oczywiście go nie wydamy. Ale jeśli zostanie mu zagwarantowane bezpieczeństwo, jak wszystkim żyjącym prezydentom przed Janukowyczem, to niech mieszka na Ukrainie - oznajmił Surikow na konferencji prasowej w Mińsku. Ambasador dodał, że Rosja obecnie nie może współpracować z władzami ukraińskimi. - W tym celu Ukraina powinna wybrać prawomocną władzę. Dzisiejsze władze są nieprawomocne - oświadczył. Nie widzi on teraz możliwości prowadzenia przez prezydenta Rosji Władimira Putina rozmów z p.o. prezydenta Ukrainy Ołeksandrem Turczynowem. - Mamy obecnie kontakty robocze - powiedział. - (Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej) Ławrow spotkał się z (ministrem spraw zagranicznych Ukrainy Andrijem) Deszczycą. To kontakt roboczy na prośbę Deszczycy. Myślę, że na szczeblu prezydentów jest to obecnie niemożliwe. Władze (na Ukrainie) są tymczasowe, nie ma z nimi o czym rozmawiać. Będzie inna władza, będą inne decyzje. - Odbędą się wybory prezydenckie. Potem zapewne zmieni się Rada (Najwyższa, czyli parlament) i wszystko znajdzie się na swoim miejscu - dodał. Powiedział też, że Rosja nie widzi w Ukrainie wroga, ale "niepokoi sytuacja, gdy w procesy demokratyczne na Ukrainie zostały wciągnięte instrumenty nacjonalistyczne". Według niego obecne kierownictwo Ukrainy dostało się do władzy "na bagnetach nacjonalistycznej fali". Surikow wyraził pogląd, że Ukraina powinna "powściągnąć zapał bojowy i wybrać władze, które zostałyby uznane przez społeczność światową". Ambasador zapewnił też, że rosyjskie władze pozwolą Krymowi wystąpić z Federacji Rosyjskiej, jeśli taką decyzję podejmą mieszkańcy półwyspu. Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska