Na estradę ambasadora Stanów Zjednoczonych zaprosili członkowie orkiestry kameralnej Kremlin. Okazuje się, że amerykański dyplomata od dziecka zabawiał się grą na bębnach a gdy studiował na Uniwersytecie Yale grał nawet w grupie Sky Blues. Muzykom z grupy Kremlin podczas jednego z bankietów opowiedziała o tym żona ambasadora. Członkowie zespołu przygotowali więc niespodziankę dla szefa amerykańskiej ambasady i podczas jednego z występów wyciągnęli go na scenę. Vershbow brawurowo zagrał na perkusji fragment opery George Gershiwna. Także jego żona ma oryginalne hobby - tworzy biżuterię i sztukę użytkową. Niedawno otworzyła w Moskwie własną wystawę. Jej broszki nosiła nawet była sekretarz stanu Madeleine Albright.