Bułgarski minister spraw zagranicznych Nikołaj Mładenow potwierdził w wywiadzie dla radia publicznego, że w Sanie doszło do nieudanej próby porwania ambasadora Borysa Borysowa. Dyplomata wraca do kraju na leczenie, gdyż w trakcie incydentu został ranny w oko. Według informacji ministra podczas napadu ambasador był w samochodzie z żoną. Przebywał on w Sanie od niedawna. Listy uwierzytelniające złożył zaledwie przed tygodniem. Ambasada Bułgarii w Sanie nie zostanie zamknięta, lecz w niej, zarówno jak i w innych placówkach w państwach arabskich, zostaną podwyższone środki bezpieczeństwa. Według Mładenowa próba porwania ambasadora jest dziełem Al Kaidy. Wyraził on pesymizm co do prawdopodobieństwa zatrzymania bezpośrednich sprawców. Jemeńskie źródła bezpieczeństwa informowały wcześniej, że "uzbrojeni ludzie zatrzymali w sobotę samochód ambasadora Bułgarii w centrum Sany w celu jego porwania. Dyplomacie udało się jednak uciec i skrył się w pobliskim sklepie". Do incydentu doszło po południu w handlowej dzielnicy stolicy Jemenu. W Jemenie od kilku miesięcy siły rządowe prowadzą ofensywę przeciwko Al-Kaidzie, która wcześniej, korzystając z niepokojów w tym kraju i słabości władzy centralnej, przejęła praktycznie kontrolę nad znaczną częścią południowego Jemenu. Jednak do tej pory w stolicy kraju było stosunkowo spokojnie, choć ostatnio zamknięto tu misję dyplomatyczną Omanu po otrzymaniu gróźb o charakterze terrorystycznym.