- Oficjalna Warszawa podzieliła obywateli naszego kraju - etnicznych Polaków na swoich i cudzych. Obywatelom Białorusi narodowości polskiej odmawia się przyznania wiz w związku z tym, że stanowią jakoby zagrożenie dla konstytucyjnego ładu Polski. W istocie odbywa się to tylko dlatego, że wchodzą oni w skład prawomocnego Związku Polaków na Białorusi - powiedział ambasador. Jako legalny związek określił on organizację, której władze wybrane zostały we wrześniu 2009 roku. Na ich czele stoi Stanisław Siemaszko. Wybór Andżeliki Borys na prezesa organizacji w maju zeszłego roku ambasador określił jako hucpę, stwierdzając, że wyboru dokonała "grupa ludzi zaproszonych przez Borys". Mówiąc dalej o stanowisku Polski ambasador stwierdził, że od 2005 roku przestała ona finansować ZPB, a skierowała "wszystkie środki finansowe na poparcie grupy Borys". - Jest zrozumiałe, że grupie Borys potrzebne jest podsycanie zainteresowania nią, by nie pozbawić się tego wsparcia ze strony Polski, przede wszystkim finansowego - zasugerował dyplomata. Władze Białorusi nie uważają Borys za prezes ZPB, choć władze polskie uznają jej wybór za legalny. Mińsk uznaje za jedynie prawomocne kierownictwo ZPB, na którego czele stoi Stanisław Siemaszko, a wcześniej Józef Łucznik. Rozłam na dwa kierownictwa polskiej organizacji datuje się od zjazdu ZPB w marcu 2005 roku, na którym wybrano na prezesa Andżelikę Borys. Władze białoruskie nie uznały tego wyboru; doprowadziły do powtórzenia zjazdu i powierzenia stanowiska prezesa Józefowi Łucznikowi, czego z kolei nie uznały władze polskie.