Od dnia zamachu na tygodnik "Charlie Hebdo" doszło do bardzo wielu podobnych włamań na strony internetowe. Na czarnym tle pojawia się napis #OpFrance, który jest podpisem hakerów, a następnie kolejne hasła, jak "Nie ma Boga nad Allaha", "Śmierć Charliemu" czy dłuższe wyznania wiary, jak "Zaświadczam, że nie ma Boga nad Allaha, zaświadczam, że Mahomet jest jego prorokiem". Na innych stronach internetowych włączono przekierowania, które odsyłają do portali propagujących radykalne hasła islamistyczne. "Nigdy jeszcze nie mieliśmy do czynienia z tak dużą kampanią (...) zorganizowaną w tak krótkim czasie" - mówi ekspert do spraw bezpieczeństwa informatycznego z firmy Solucom Gerome Billois. W jego ocenie cyberdżihadyści włamali się co najmniej na kilkaset stron internetowych. Podobną techniką posłużyli się jednak hakerzy z grupy Anonymous, którzy po zamachu na francuski tygodnik satyryczny wypowiedzieli wojnę islamistom i atakują ich strony internetowe. Grupa, która identyfikuje się na Twitterze wpisem @OpCharlieHebdo, przedstawiająca się jako należąca do społeczności Anonymousa, zapowiedziała "masowe" retorsje tuż po zamachu. Również w poniedziałek hakerzy, którzy twierdzą, że są sympatykami dżihadystów z organizacji Państwo Islamskie, włamali się na konto amerykańskiego Centralnego Dowództwa (CENTCOM) na Twitterze.