Sąd nakazał Nawalnemu również zapłacenie grzywny w wysokości 1,2 mln rubli (ok. 11,5 tys. USD). Wyrok wydała sędzia Margarita Kotowa. Proces Nawalnego dotyczył dwóch postępowań połączonych później w jedną sprawę karną. Zarzuty o defraudację związane były ze zbiórką funduszy na organizacje założone przez Nawalnego. Śledczy utrzymywali, że datki w wysokości 356 mln rubli (wówczas około 4,7 mln USD) zostały zdefraudowane przez opozycjonistę i jego współpracowników. O obrazę sądu Nawalny został oskarżony po tym, gdy w trakcie procesu o znieważenie kombatanta wojennego zwracał uwagę sędzi prowadzącej proces. Nie zeznawał przeciwko Nawalnemu, opuścił Rosję W trakcie procesu, który zakończył się we wtorek wyrokiem, jeden ze świadków oskarżenia Wiktor Gorożanko odmówił składania przed sądem zeznań przeciwko Nawalnemu. Oświadczył, że proces jest "absurdalny i wyreżyserowany". Później Gorożanko wyjechał z Rosji. Pod koniec lutego wywiadu na temat sytuacji Nawalnego udzielił Interii dr Ben Noble, wykładowca rosyjskiej polityki na University College London i biograf rosyjskiego dysydenta. - Kreml wygrał z Nawalnym, ale go nie złamał - mówił. Czytaj TUTAJ. Nawalny: Putin boi się prawdy "Putin boi się prawdy, zawsze to mówiłem. Naszym priorytetem pozostaje walka z cenzurą, niesienie prawdy narodowi Rosji" - napisał na Twitterze Nawalny. "Jestem bardzo wdzięczny wszystkim za wsparcie" - dodał. "Najlepszym wsparciem dla mnie i innych więźniów politycznych nie są współczucie i miłe słowa, ale czyny. Wszelka działalność przeciwko podstępnemu i złodziejskiemu reżimowi Putina. Wszelki sprzeciw wobec tych zbrodniarzy wojennych". Nawalny odbywa wyrok pozbawienia wolności w kolonii karnej w Pokrowie w obwodzie włodzimierskim za rzekome defraudacje finansowe. Kara w zawieszeniu, wydana jeszcze w 2014 roku, została w lutym 2021 roku "odwieszona", gdy opozycjonista wrócił do Rosji z Niemiec, gdzie leczył się po próbie otrucia. Zdaniem Nawalnego zamach na jego życie został zorganizowany przez rosyjskie służby specjalne.