Działacz komisji monitorującej więzienia w Moskwie, Aleksiej Mielnikow potwierdził doniesienia mediów o tym, że Aleksiej Nawalny jest w kolonii karnej w obwodzie włodzimierskim. Ze swej strony przedstawiciel fundacji "Ruś Siedząca" Rusłan Wachapow powiedział, że Nawalny rzeczywiście trafił do kolonii karnej w miejscowości Pokrow w tym regionie. Wachapow powołał się na więźniów, którzy odbywają wyrok w Pokrowie. Skazani, których przywieziono wraz z Aleksiejem Nawalnym zostali przyjęci w kolonii karnej inaczej niż zazwyczaj - ściśle według regulaminu i bez bicia - relacjonował Wachapow. Zwykle zdarza się, że nowoprzybyli do łagru w Pokrowie dostają uderzenia po przywiezieniu, gdy przechodzą z pojazdu więziennego na rewizję. Wachapow zastrzegł przy tym, że osadzeni w Pokrowie "nie są zachwyceni", że Nawalny będzie odbywał tam wyrok. - Więźniowie obawiają się, że nie wiadomo, co będzie. Wszyscy tam nie cieszą się z pojawienia się Nawalnego. Dopiero co urządzili sobie życie w więzieniu, a teraz może nastąpić "przykręcenie śruby" (zaostrzenie reżimu w kolonii karnej) - powiedział aktywista. Mają dziesięć dni na powiadomienie rodziny Oficjalnie Federalna Służba Więzienna (FSIN) nie ujawniła miejsca pobytu Aleksieja Nawalnego. Takiej informacji domagają się jego współpracownicy. - Chcielibyśmy być poinformowani oficjalnie, nie przez "grypsy", a poprzez egzekwowanie prawa Aleksieja Nawalnego do informowania jego krewnych i adwokatów - powiedział szef sztabów Aleksieja Nawalnego w regionach Rosji, Leonid Wołkow. Formalnie służby więzienne mają dziesięć dni na powiadomienie rodziny opozycjonisty o jego przybyciu do miejsca odbywania wyroku. Inny współpracownik Aleksieja Nawalnego, Iwan Żdanow powiedział, że tak jak się obawiał, Nawalny trafił do kolonii karnej, w której panuje ostry rygor. Wyraził nadzieję, że polityk nie będzie w tym miejscu przez cały czas swojego wyroku.