W piątek rosyjska służba więzienna poinformowała o nagłej śmierci Aleksieja Nawalnego, przeciwnika Władimira Putina i więźnia politycznego. Ostatnie miesiące opozycjonista spędził w kolonii karnej w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym. Zachodni politycy podejrzewają, że za śmiercią Nawalnego stoją rosyjskie władze, które już raz próbowały otruć nieprzychylnego Kremlowi działacza. Oliwy do ognia dolewają nieścisłości czasowe w opisie piątkowych wydarzeń. Czytaj więcej: Zaskakująca sprawność rosyjskich mediów. Wyprzedziły służby ws. Nawalnego Aleksiej Nawalny nie żyje. Przewodniczący Dumy wskazuje "winnych" Innego zdania jest przewodniczący rosyjskiej Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin, który chętnie wskazuje palcem rzekomych winnych śmierci Nawalnego. Według niego ta śmierć "to wina Waszyngtonu i Brukseli". W mediach społecznościowych stwierdził, że ustaleniem przyczyn śmierci zajmą się eksperci medycyny sądowej oraz śledczy. "Ale kiedy, nie czekając na wyniki, oskarżenia i oświadczenia polityków i szefów nieprzyjaznych państw brzmią jak zepsuta płyta, należy najpierw odpowiedzieć na pytanie: 'Kto dziś korzysta na śmierci Nawalnego?" - pytał. Następnie sam sobie udzielił "oczywistej" odpowiedzi, wyliczając, że chodzi o tych, którzy "nałożyli na Rosję ponad 19 tys. sankcji, mających na celu rozerwanie jej gospodarki na strzępy" oraz "przegrywają wojnę na Ukrainie". Następnie wymienił tych, "którzy nie mają poparcia własnego społeczeństwa i nie mają szans na wygranie wyborów, ale nadal chcą utrzymać władzę za wszelką cenę", a w końcu osoby, które "pragną przejąć zasoby walutowe naszego kraju, zniszczyć Rosję i zrobić wszystko, aby zatrzymać jej rozwój". Przeszedł później do personalnego ataku na poszczególnych polityków. "Wszyscy oni, ich nazwiska są dobrze znane: od sekretarza generalnego NATO i przywódców USA po Scholza, Sunaka i Zełenskiego, są sprawcami śmierci Nawalnego" - napisał przewodniczący Dumy Państwowej. Jak dalej argumentował, wymienieni z nazwiska zachodni przywódcy i ukraiński prezydent "podjęli ogromną liczbę nieudanych decyzji i kurczowo trzymają się swoich stanowisk". "Czerpią korzyści z jego śmierci" - zakończył swój akt oskarżenia Wiaczesław Wołodin. Aleksiej Nawalny nie żyje. Ostatnie trzy lata spędził w koloniach karnych Aleksiej Nawalny, 47-letni opozycjonista i zdeklarowany przeciwnik prezydenta Władimira Putina od trzech lat odbywał karę więzienia w rosyjskich koloniach karnych. Od kilku miesięcy więziony był w kolonii karnej nr 3 "Polarny Wilk" w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym. W piątek rosyjska służba więzienna przekazała mediom, że Nawalny "nagle źle się poczuł po spacerze" 16 lutego. "Niemal natychmiast stracił przytomność. Niezwłocznie przybyli na miejsce pracownicy medyczni zakładu karnego, wezwano pogotowie ratunkowe" - przekazał departament więziennictwa w komunikacie, dodając, że pomimo przeprowadzonej reanimacji, więzień zmarł. W sprawie śmierci Aleksieja Nawalnego głos zabrały służby prasowe Kremla. Podkreślono, że w sprawie polityka "prowadzone są wszelkie niezbędne procedury" przez służbę więzienną. Dodano, że przyczyna śmierci opozycjonisty nie jest znana. Głos zabrała żona zmarłego, Julia Nawalna, która wystąpiła na konferencji w Berlinie, która zachowuje jeszcze pewnie dystans wobec informacji o śmierci męża. - Od wielu lat nie możemy dawać wiary temu, co mówi Putin i jego rząd. Zawsze kłamią - stwierdziła kobieta. Jak jednak dodała, jeśli doniesienia okażą się prawdziwe, chciałaby, żeby "Putin, wszyscy ludzie w jego otoczeniu, jego przyjaciele, sprzyjający jego rządowi wiedzieli, że będą za to odpowiadać" - oznajmiła Julia Nawalna. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!