Aleksander Doba miał wypadek. Podróż przez Atlantyk przerwana
Wyprawa Aleksandra Doby do Lizbony została przerwana. Fala przewróciła jego kajak i wyrzuciła na brzeg. Na szczęście podróżnikowi nic się nie stało.
Jak ustalił korespondent radia RMF FM Paweł Żuchowski Doba, który od niedzieli zmagał się z wiatrem i chronił w okolicy mostu Verrazano, postanowił wypłynąć na ocean i gdzieś u wybrzeży trafił na bardzo wysoką falę. To ona przewróciła i uszkodziła kajak. Mokre są także urządzenie elektroniczne, które miały zapewnić Dobie bezpieczeństwo na oceanie oraz łączność.
Jak wiadomo, w tej części wschodniego wybrzeża szaleje burza tropikalna Bonnie. Doba się jej obawiał, ale ostatnie prognozy pogody mówiły, że ona kieruje się w stronę oceanu i miała nie być już groźna.
Po wypadku Doba zdecydował się wrócić do Polski.
Aleksander Doba wyruszył 29 maja zgodnie z planem o godz. 13.07 z Jersey City w podróż przez Atlantyk. Przyznał, że w sezonie huraganów warunki atmosferyczne podczas wyprawy mogą być trudne. - Wezmę byka za rogi - powiedział.
Kajakarza żegnały nad rzeką Hudson w stanie New Jersey, po drugiej stronie Manhattanu setki sympatyków. Śpiewali mu tradycyjne "sto lat". Po starcie płynęła z nim kawalkada kajaków, łodzi i motorówek.
Doba chciał przypłynąć do Lizbony 9 września w swoje 70. urodziny. Przed podróżą przypominał, że poprzednim wyprawom oceanicznym w czasie sztormów towarzyszyły fale wysokości do siedmiu, a nawet dziewięciu metrów. Jak przekonywał, konstrukcja typu sandwich oraz zamontowane pałąki, sprawiają, że jego kajak jest niezatapialny.
Doba miał płynąć kajakiem z małą kabiną do spania, zbudowanym według jego własnych założeń z włókna węglowego nasyconego żywicą przez Andrzeja Armińskiego w Stoczni Szczecińskiej.
Jednostka z biało-czerwoną flagą, nazwana "Olo", ma siedem metrów długości i metr szerokości. Zawiera m.in. dwie duże komory bagażowe na żywność na kilka miesięcy i sprzęt oraz panele słoneczne zasilające pompę odsolarki wody z oceanu. Kajak waży 120 kilogramów, a razem z wyposażeniem ponad 600.
Za najważniejszy sprzęt, który posiada, podróżnik uznał wiosło (ma też dwa zapasowe). Używa urządzeń nawigacyjnych i łączności, jak GPS, busola, samoster korygujący kurs, telefony satelitarne, system satelitarny SPOT wysyłający co 10 minut sygnały precyzujące gdzie się znajduje, antenę radarową oraz UKF.
Po raz pierwszy kajakarz korzystał z automatycznego systemu AIS, dzięki czemu widział statki przepływające w promieniu kilkunastu kilometrów. Podczas snu system alarmuje o sytuacji, która mogłaby grozić kolizją.
Dotychczas Atlantyk przepłynęło dwóch Niemców, jeden Brytyjczyk i właśnie Aleksander Doba - aż dwa razy.
(az)
Wyrażaj emocje pomagając!
Grupa Interia.pl przeciwstawia się niestosownym i nasyconym nienawiścią komentarzom. Nie zgadzamy się także na szerzenie dezinformacji.Zachęcamy natomiast do dzielenia się dobrem i wspierania akcji „Fundacja Polsat Dzieciom Ukrainy” na rzecz najmłodszych dotkniętych tragedią wojny. Prosimy o przelewy z dopiskiem „Dzieciom Ukrainy” na konto: 96 1140 0039 0000 4504 9100 2004 (SKOPIUJ NUMER KONTA).
Możliwe są również płatności online i przekazywanie wsparcia materialnego. Więcej informacji na stronie: Fundacja Polsat Dzieciom Ukrainy.