Według amerykańskiej straży przybrzeżnej narciarz razem ze znajomymi wybrali się na wyprawę w pobliżu Haines na Alasce. Departament Ryb i Dziczyzny na Alasce przekazał, że poszkodowany nieumyślnie obudził niedźwiedzia brunatnego w jaskini. Była to matka, która prawdopodobnie chroniła swoje młode. Mężczyzna odniósł obrażenia głowy i rąk. - Narciarz, który został zaatakowany, w pewnym momencie zdał sobie sprawę, że powinien udawać martwego, co jest dobrym pomysłem w takich okolicznościach - powiedział CNN stanowy biolog Carl Koch. Helikopter straży przybrzeżnej zlokalizował mężczyznę i dwóch innych narciarzy. Ranny został przetransportowany helikopterem do szpitala. Pozostali dwaj narciarze uniknęli ataku niedźwiedzia. Udzielili rannemu koledze pierwszej pomocy i skontaktowali się ze strażą przybrzeżną. - Ich satelitarne urządzenie komunikacyjne zapewniło dokładne współrzędne GPS i wysokość ich lokalizacji - powiedział pilot Will Sirokman. - Co równie ważne, mieli materiał w jaskrawym kolorze, który był sygnałem dla helikoptera. Było to absolutnie kluczowe dla znalezienia ich w odpowiednim czasie - dodał. Pozostali dwaj narciarze nie potrzebowali pomocy i zjechali z góry samodzielnie.