W nocy z wtorku na środę siły rosyjskie przeprowadziły serię ataków na ukraiński port w pobliżu Odessy. Ostrzał był prowadzony nieopodal granicy Rumunii i powiatu Tulcza. W związku z zaistniałą sytuacją rumuńskie Ministerstwo Obrony Narodowej wzmocniło środki monitoringu i nadzoru krajowej przestrzeni powietrznej poprzez zaangażowanie sił i środków Służby Bojowej Policji Powietrznej. "O godzinie 2:19 z 86. Bazy Lotniczej Borcea wystartowały dwa samoloty F-16 rumuńskich sił powietrznych, aby monitorować sytuację w powietrzu. Oba samoloty wróciły do bazy około godziny 4:20" - poinformował resort. Rumuńska przestrzeń powietrzna naruszona przez Rosjan? Zarządzono poszukiwania Narodowe Centrum Dowodzenia Wojskowego powiadomiło także Generalny Inspektorat ds. Sytuacji Nadzwyczajnych o podjęciu działań mających na celu ostrzeżenie ludności powiatu tulczańskiego, gdzie ogłoszono alarm powietrzny. Służby alarmowe miały otrzymać co najmniej 10 telefonów informujących o odgłosach eksplozji. Portal Nexta informuje, że na terytorium Rumunii spadło kilka dronów. Jeden z nich miał przekroczyć granicę i eksplodować w pobliżu wioski Plauru. Te doniesienia są obecnie sprawdzane przez władze. Rumuńskie MON zarządziło poszukiwania szczątków, które mogły spaść w tych okolicach. To prawdopodobnie kolejny raz, gdy drony wystrzelone przez Rosję naruszyły rumuńską przestrzeń powietrzną. W grudniu zeszłego roku władze poinformowały o odkryciu na swoim terytorium krateru o głębokości 1,5 metra w delcie Dunaju w pobliżu rumuńskiej wioski Grindu, 6,5 km od granicy z Ukrainą, który miał powstać w wyniku eksplozji drona. Wcześniej, po innym rosyjskim ataku na Ukrainę, na terytorium Rumunii odnaleziono szczątki drona, który spadł trzy kilometry od miasta Plauru. Źródła: Nexta, Interia ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!