Zarządzająca elektrownią firma Tokyo Electric Power Company (Tepco) potwierdziła, że radioaktywne wody przedostały się przez specjalne chemiczne bariery umieszczone wokół elektrowni. Aby zatrzymać skażoną wodę, do gruntu wstrzykiwano substancję, dzięki której woda miała pozostać w pobliżu elektrowni. Teraz jednak okazało się, że radioaktywna woda pokonała zaporę i przecieka w kierunku morza w ilości znacznie przekraczającej dopuszczalne normy tzw. zrzutu. zef japońskiej agencji kontroli atomowej uważa, że Tepco nie panuje nad sytuacją. W Japonii w pierwszych tygodniach po tsunami władze tego kraju pozwoliły Tepco na zrzucenie do morza dziesiątek tysięcy ton skażonej wody. Krok ten krytykowany był przez sąsiadów Japonii. Przypomnijmy, że w reaktorach elektrowni Fukushima I tsunami zniszczyło system chłodzenia i doszło do stopienia rdzeni. Do reaktorów wpompowuje się teraz wodę, żeby je schłodzić; problemem jest bezpieczne składowanie skażonej wody. Kilkakrotnie dochodziło do wycieków ze zbiorników gruntowych, w których jest tymczasowo magazynowana. W czerwcu w wodach gruntowych w okolicy elektrowni wykryto, że poziom toksycznego, radioaktywnego strontu-90 30-krotnie przekracza dopuszczalną wartość, a promieniotwórczy izotop wodoru, tryt, przekracza dopuszczalną wartość 8-krotnie. Według TEPCO żadnej z tych substancji nie stwierdzono w wodzie morskiej. 11 marca 2011 roku w wyniku trzęsienia ziemi o sile 9 w skali Richtera i gigantycznej fali tsunami w elektrowni Fukushima I nastąpiła awaria systemów chłodzenia i doszło do stopienia się prętów paliwowych. Awaria spowodowała znaczną emisję substancji promieniotwórczych; była to największa awaria nuklearna od wybuchu reaktora w elektrowni w Czarnobylu w 1986 roku.