"Nie chcę być ostatnim prezydentem Białorusi. Być pierwszym to honor, ale ostatnim być nie chcę. Chcę, żeby moje dzieci żyły na tym kawałku ziemi w pokoju i zgodzie. W objęciach z Rosjanami" - oznajmił Łukaszenka na spotkaniu z pracownikami zakładów papierniczych w Szkłowie. Prezydent podkreślił, że Białoruś jest suwerenna i niezawisła, a jej mieszkańcy zarobili na ten kraj swoimi mózgami i rękami. "I nie możemy być częścią żadnego państwa. Nie mogę was sprzedać i roztrwonić Białorusi, choćby nawet naszej bratniej Rosji" - powiedział. Według niego Rosja wprowadziła zmiany opodatkowania w sektorze naftowym, by wywrzeć presję na Białoruś. Zmiany te powodują stopniowy wzrost ceny surowca dla Białorusi. Według państwowego koncernu Biełnaftachim w 2020 r. cena tony ropy dla białoruskich rafinerii wzrośnie o ok. 20 dol. Średnia cena w okresie styczeń-październik ubiegłego roku wynosiła 364 dol. za tonę surowca - podały Naviny.by. "Klękać i wymodlić produkty naftowe" Z powodu sporu o cenę surowca Białoruś i Rosja nie zawarły dotąd porozumienia w sprawie dostaw rosyjskiej ropy dla Białorusi na 2020 r. Po wstrzymaniu przez Rosję od pierwszego stycznia przesyłu ropy dla Białorusi strony porozumiały się tylko w sprawie częściowych dostaw w styczniu, które zapewniają możliwość funkcjonowania dwóch białoruskich rafinerii na minimalnych mocach. "Co roku przed nowym rokiem musimy klękać i wymodlić produkty naftowe" - powiedział Łukaszenka. Zaznaczył, że nie blefował w rozmowie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, rysując wizję postępowania, jeśli strona rosyjska nie zmieni swego stanowiska. Według niego istnieje kilka możliwości alternatywnych dostaw ropy na Białoruś, w tym z Polski. Podkreślił jednak, że jego kraj prowadzi też rozmowy np. ze Stanami Zjednoczonymi, Arabią Saudyjską i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. "Mam z nimi wspaniałe stosunki. Mówią, że dostarczą tyle ropy, ile trzeba. Oczywiście cena będzie światowa. Ale jakość tej ropy jest lepsza" - oznajmił. "Zaczęliśmy testować szlaki" Wśród alternatywnych tras dostaw ropy wymienił porty na Bałtyku i zaznaczył, że w ten sposób została już dostarczona partia ropy norweskiej. Inna możliwość to według niego szlak z Gdańska jedną z nitek rurociągu Przyjaźń. "Powiedziałem Putinowi wprost: jeśli dogadamy się z Polakami, to na pierwszym etapie będziemy dostarczać (surowiec) rewersem jednym z trzech rurociągów" - oznajmił Łukaszenka, cytowany przez agencję BiełTA. Kolejna możliwość to według niego dostawy przez Ukrainę z Morza Czarnego. "Zaczęliśmy testować te szlaki, chcemy sprawdzić, co z tego wyjdzie, jakie będziemy mieć straty w porównaniu z obecną ceną ropy rosyjskiej" - powiedział, podkreślając, że "to nie blef". Zaznaczył, że ten problem trzeba rozwiązać teraz, bo za dwa lata trzeba by to robić w szaleńczym tempie. "Chcemy tego czy nie, będziemy iść tą drogą. Nie możemy zależeć od jednego kraju, jednego przedsiębiorstwa. To monopol" - powiedział. Dodał, że na bezpieczeństwo Białorusi wpłynie też uruchomienie elektrowni atomowej w Ostrowcu, które według niego obniży ilość gazu kupowanego przez Białoruś o jedną czwartą. Łukaszenka: Rosja zamyka przed nami swój rynek "Nie zginiemy. Nie takie czasy bywały. Teraz też przetrwamy" - powiedział. Zarzucił też Rosji, że "bezpardonowo i bez przyczyny" zamyka swój rynek przed białoruskimi produktami spożywczymi, żeby zwiększyć presję na Mińsk. Zaznaczył jednak, że Białoruś ma znakomite relacje z wieloma państwami, na przykład duże dostawy idą na rynek chiński. Podkreślił przy tym, że Białorusi zależy na przyjacielskich stosunkach z Rosją mimo istniejących różnic zdań. "Nie chcemy niepotrzebnie stresować naszego głównego sojusznika. Bo to rzeczywiście nasz główny sojusznik. Może się opamiętają i wrócą do normalnych stosunków. Chcemy z nimi pracować, ale na równych zasadach" - oznajmił. Według agencji Interfax Łukaszenka zaproponował Putinowi nową rundę rozmów w sprawie dostaw ropy.