Oprócz 54-letniego al-Masriego do Stanów Zjednoczonych przyleciały także cztery inne osoby podejrzane o terroryzm. Wylecieli w piątek późnym wieczorem z brytyjskiego lotniska wojskowego w hrabstwie Suffolk. Al-Masri oraz pozostali podejrzani jeszcze w sobotę mają stanąć przed amerykańskim sądem. USA zarzucają duchownemu m.in. udział w akcji porwania 16 zakładników w Jemenie w 1998 roku. Podczas operacji odbijania zakładników przeprowadzonej przez jemeńskie wojsko zginęły cztery uprowadzone osoby. W piątek sąd w Londynie uznał, że nie ma powodów, by opóźnić przekazanie al-Masriego amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Tym samym radykalny islamski kaznodzieja wyczerpał środki prawne, usiłując bronić się przed ekstradycją. Sędziowie londyńskiego Wysokiego Trybunału, sądu wyższej instancji (High Court), oddalili jego wniosek o kolejne badania lekarskie, mające - jak twierdzili obrońcy al-Masriego - wykazać, że stan zdrowia ich klienta uniemożliwia ekstradycję. Piątkowa decyzja londyńskiego sądu zakończyła długą batalię sądową al-Masriego przeciwko ekstradycji. We wrześniu islamista przegrał ją w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. Ostatnią próbą było odwołanie się do Wysokiego Trybunału. Pochodzący z Egiptu duchowny, który nie widzi na jedno oko i zamiast dłoni ma hak, był imamem londyńskiego meczetu w Finisbury Park. W 2006 r. skazano go na siedem lat pozbawienia wolności za nawoływanie do nienawiści na tle rasowym i wzywanie do zabójstwa. Według USA w latach 2000-2001 al-Masri starał się utworzyć w stanie Oregon obóz szkoleniowy dla terrorystów i wspomagał finansowo kandydatów na dżihadystów, którzy chcieli odbyć podobne szkolenia na Bliskim Wschodzie.