Kobiecie, która przebywa w więzieniu śledczym w Kolonii, zarzucono m.in. przynależność do organizacji terrorystycznej. Do tej pory odmawia ona złożenia zeznań. 37-letnia Beate Zschaepe to jedyny żyjący członek NSU. Grupę, odpowiedzialną za zamordowanie dziesięciu osób w latach 200-2007, zamachy bombowe i napady na banki, tworzyło tylko troje neonazistów, wspieranych przez siatkę współpracowników. Dwaj pozostali członkowie NSU Uwe Mundlos i Uwe Boehnhardt popełnili samobójstwo w listopadzie zeszłego roku, obawiając się schwytania po napadzie na bank w Eisenach. Krótko po ich samobójstwie Beate Zschaepe sama zgłosiła się na policję. Wcześniej miała podpalić mieszkanie, będące kryjówką trójki neonazistów i rozesłać płyty DVD z filmem, w którym NSU przyznała się do zamordowania w latach 2000-2007 dziewięciu drobnych przedsiębiorców o tureckim i greckim pochodzeniu oraz niemieckiej policjantki. Przypadkowe wykrycie NSU wstrząsnęło niemiecką opinią publiczną, a w trakcie śledztwa na jaw wyszły błędy i zaniedbania niemieckich służb specjalnych. Prowadząc dochodzenia, służby nie wiązały też ze sobą zabójstw i zamachów, popełnionych przez NSU, nie podejmowały tropów oraz nie brały pod uwagę skrajnie prawicowego podłoża zbrodni. Zniszczono też część akt, mających związek z neonazistowskiem gangiem, co zrodziło podejrzenia o próbę zatuszowania błędów. Były szef kontrwywiadu Heinz Fromm, który latem tego roku przeszedł na emeryturę, przyznał, że sprawa NSU była wielką porażką służb. Sprawę NSU bada komisja śledcza niemieckiego Bundestagu.