- Związek Polaków na Białorusi to jedna z najsilniejszych organizacji, która w odróżnieniu od innych białoruskich organizacji pozarządowych i partii politycznych może być realną siłą, skonsolidowaną na postawie przynależności narodowej. Obecna "czystka" najprawdopodobniej jest związana z tą okolicznością. To prewencyjne uderzenie, żeby przypadkiem do czegoś nie doszło podczas wyborów - ocenił Denis Mieliancow z Białoruskiego Instytut Badan Strategicznych w Wilnie. Ekspert prognozuje, że dyplomatyczna odpowiedź Warszawy na poniedziałkowe wydarzenia będzie dość ostra, ale nie dojdzie do zerwania stosunków dyplomatycznych. - Warszawa znalazła się w dość delikatnym położeniu. Polska jest jednym z państw, które zainicjowały program Partnerstwa Wschodniego, do którego Białoruś obecnie należy. Dla Polski utrzymanie tego programu jest bardzo ważne pod względem prestiżowym i nie wypada jej kłócić się z Białorusią. Przecież w razie jej wystąpienia z Partnerstwa Wschodniego program przestanie istnieć jako całość - ocenił Mieliancow. Politolog Andriej Fiodorow nie ma wątpliwości, że wtorkowe wydarzenia znacznie pogorszą stosunki polsko-białoruskie. - Polska może odwołać swojego ambasadora, ale bez Unii Europejskiej nie wprowadzi wobec Białorusi żadnych poważnych sankcji gospodarczych. A Unii do tego nie zmusi. Wygląda na to, że wszystko się bardzo niedobrze składa. Generalnie Polska nie ma tak wiele możliwości wpłynięcia na Białoruś - oświadczył. Zdaniem politologa Alaksandra Kłaskouskiego problem wcale nie polega na etnicznej przynależność członków ZPB, "choć w tle jest obecny pozostały z czasów imperium sowieckiego lęk przed polskim wpływem i przed katolicyzmem". - Najważniejsze jest to, że w przeciwieństwie do wielu przedstawicieli trzeciego sektora Związek Polaków na Białorusi nie jest organizacją marionetkową. On rzeczywiście działa samodzielnie i nie kryje, że ma mocne poparcie Warszawy. Władze białoruskie rozumują tak, że okazanie dziś słabości wobec ZPB rozzuchwaliłoby inne organizacje i aktywność społeczna osiągnęłaby niebezpieczny poziom i wymknęła się spod kontroli - powiedział Kłaskouski.