Rzecznik prasowy Pentagonu Jeff Davis poinformował dziennikarzy, że urazy nie są na tyle poważne, by wymagały ewakuacji żołnierzy. Odmówił podania, ilu żołnierzy zostało rannych. Poinformowano, że nie ma doniesień o ofiarach cywilnych. Celem najnowszego nalotu sił specjalnych była baza Al-Kaidy znajdująca się w jemeńskiej prowincji Marib na północny wschód od stolicy Jemenu, Sany. Siedmiu bojowników zostało zabitych w precyzyjnych nalotach oraz z broni ręcznej. Operacje takie mają za zadanie zdobycie informacji na temat możliwości i zamiarów organizacji terrorystycznych. Informacje te następnie pozwolą USA na ściganie i niszczenie takich organizacji - podali w oświadczeniu przedstawiciele Centralnego Dowództwa, które odpowiada za region Bliskiego Wschodu. Zgodnie z tym komunikatem operacja została przeprowadzona przy wsparciu jemeńskiego rządu, a USA będą kontynuowały wspieranie Jemenu w walce z Al-Kaidą, by przywrócić stabilność w regionie. Al-Kaida wykorzystuje trwającą od dwóch lat wojnę pomiędzy siłami rządowymi prezydenta Jemenu Abd ar-Raba Mansura Al-Hadiego z popieranymi przez Iran rebeliantami Huti, by stamtąd planować i inspirować przeprowadzanie ataków terrorystycznych za granicą oraz kierować nimi. Pierwsza tego typu operacja sił specjalnych w Jemenie zatwierdzona przez prezydenta USA Donalda Trumpa była przeprowadzona w styczniu i została uznana przez administrację za sukces mimo śmierci komandosa Navy SEAL i licznych doniesień o ofiarach wśród ludności cywilnej. Z Waszyngtonu Joanna Korycińska