Akcja ratunkowa w Hiszpanii trwa. Znaleźli ciała na plaży
Hiszpańskie służby ratunkowe cały czas poszukują zaginionych po tragicznych powodziach na północnym wschodzie kraju. W tym najbardziej niszczycielskim od dekad kataklizmie zginęło co najmniej 217 osób. Kilkadziesiąt wciąż uznaje się za zaginione. Synoptycy ostrzegają w poniedziałek przed potężnymi ulewami w rejonie Katalonii. Z lotniska w Barcelonie odwołano kilkadziesiąt lotów. Nie kursują pociągi.
Najmocniej ucierpiała Walencja. W tej wspólnocie autonomicznej doliczono się jak dotąd 213 ofiar. W Kastylii-La Manchy zginęły trzy osoby, a jedna w Andaluzji. Na terenach dotkniętych kataklizmem pracuje 7,5 tys. żołnierzy. W mieście Walencja oraz w jej obszarze metropolitarnym zawieszono zajęcia szkolne.
Ta apka mówi, kiedy spadnie deszcz - co do minuty! Wypróbuj nową aplikację Pogoda Interia! Zainstaluj z Google Play lub App Store
Ciała na plaży, ale nie w podziemnym parkingu
Co najmniej trzy ciała znaleziono na plażach Walencji - informuje agencja EFE. Natrafili na nie funkcjonariusze Guarda Civil.
W natłoku tragicznych doniesień pojawiają się tez pozytywne informacje. Jak donosi telewizja RTVE policja nie znalazła żadnych ciał po sprawdzeniu 50 samochodów w garażu centrum handlowego Bonaire w gminie Aldaia w prowincji Walencja. W poszukiwaniach wykorzystywano drony.
Obecnie odciętych pozostaje ponad 50 dróg, głównie we Wspólnocie Walncja, Andaluzji i Kastylii-La Manchy. Nieprzejezdna pozostaje autostrada A-7 między miastami Quart de Poblet i Torrent w Walencji.
W mieście Walencja oraz w całym jego obszarze metropolitalnym zawieszono zajęcia szkolne w poniedziałek. Oprócz tego w regionie o kolejne 48 godzin przedłużono czasowy zakaz przemieszczania się w najbardziej zniszczonych rejonach.
Minister pracy Yolanda Díaz w mediach społecznościowych potępiła firmy, które zmuszają pracowników do przychodzenia do pracy. W serwisie X napisała, ze "jeśli ludzie czują się zagrożeni, to nie powinni iść do pracy". Zapowiedziała też stanowcze działania w tej sprawie oraz inspekcje.
Niebezpieczna sytuacja w kolejnym regionie
W poniedziałek rano bardzo napięta sytuacja panuje z kolei w Katalonii. Hiszpańska agencja meteorologiczna AEMET ogłosiła czerwony, najwyższy stopień alertu związany z ulewami dla północno-wschodnich terenów Katalonii.
Potężne deszcze spowodowały zalanie ulic i niżej położonych terenów w miejscowościach Castelldefels i Gavà. Rzeki Llobregat i Francolí w każdej chwili grożą rozlaniem się na okoliczne tereny.
Z powodu fatalnych warunków narodowy przewoźnik kolejowy Renfe zawiesił kursy pociągów w Katalonii. Z kolei na barcelońskim lotnisku El Prat odwołano 50 lotów.
Według prognoz AEMET na wybrzeże Barcelony w ciągu 12 godzin może spaść do 180 litrów wody na metr kwadratowy. Najmocniej może ucierpieć powiat Baix Llobregat i okoliczne tereny.
Król wziął udział w naradach sztabu
W niedzielę zniszczone przez powódź tereny odwiedzili premier Pedro Sánchez oraz para królewska. W mieście Paiporta wściekli mieszkańcy obrzucili ich błotem, którego masy zalegały na ulicach. Oskarżali władze o brak ostrzeżeń przed powodzią oraz brak działań po ich przejściu.
Premier wycofał się, natomiast król Hiszpanii Filip VI i królowa Letizia zostali na miejscu i rozmawiali z ludźmi. Po tych zamieszkach Guarda Civil aresztowała kilka osób, jednak nie sprecyzowała ich liczby. W poniedziałek król Filip uczestniczył w posiedzeniu sztabu kryzysowego.
Minister gospodarki Carlos Cuerpo poinformował w mediach społecznościowych, że w ciągu pięciu dni złożono już 46 tys. wniosków o odszkodowanie z tytułu strat spowodowanych powodzią.
Źródło: RTVE, BBC, "El Pais"
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!