Według AI, był to odwet za śmierć około 60 muzułmanów, zamordowanych wcześniej przez chrześcijańskie milicje w stolicy kraju, mieście Bangi. Z raportu wynika, że byli rebelianci z ugrupowania Seleka, wywodzący się z muzułmańskiej północy kraju przeprowadzili zmasowany atak na chrześcijan, zabijając w ciągu dwóch dni około tysiąca mężczyzn, kobiet i dzieci. "Nie ma żadnych wątpliwości, że wszystkie strony konfliktu dopuszczają się zbrodni wojennych oraz zbrodni przeciwko ludzkości" - głosi opublikowany w Bangi raport Amnesty International. Z dokumentu wynika, że mimo obecności wojsk francuskich i afrykańskich, codziennie w Republice Środkowoafrykańskiej zabijani są cywile. AI zaapelowała do ONZ o jak najszybsze wysłanie do Republiki Środkowoafrykańskiej sił pokojowych, które zapewnią ochronę ludności cywilnej w tym kraju. Republika Środkowoafrykańska, jeden z najbiedniejszych krajów świata, od dziesięcioleci pogrążona jest w chaosie. W marcu tego roku muzułmańscy rebelianci obalili chrześcijańskiego prezydenta Francois Bozize, a jego miejsce zajął przywódca Seleki, Michel Djotodia. Sytuację w swej byłej kolonii próbuje opanować Francja. Tydzień temu Paryż zwiększył swój kontyngent wojskowy w Republice Środkowoafrykańskiej do 1600 żołnierzy z powodu obaw przed nowymi atakami byłych rebeliantów islamskich na ludność stolicy, złożoną głównie z chrześcijan. Również Unia Afrykańska zapowiedziała zwiększenie - do 6 tys. żołnierzy - swego kontyngentu wojskowego w Republice Środkowoafrykańskiej; wynosi on obecnie 3,5 tys. ludzi. Premier Donald Tusk zadeklarował we wtorek, że Polska jest gotowa pomóc Francji w Republice Środkowoafrykańskiej w zakresie logistycznym, szkoleniowym i humanitarnym oraz oddać do jej dyspozycji wojskowy samolot transportowy C-130 Herkules. Belgia, według źródeł wojskowych cytowanych przez AFP, rozważa wysłanie do Republiki Środkowoafrykańskiej 150 żołnierzy.