Weronika Rokicka z Amnesty International podkreśla, że monitorowanie Morza Śródziemnego wcześniej przynosiło dobry efekt. Od listopada 2013 roku do listopada 2014 roku taka operacja była prowadzona przez rząd Włoch i w tym czasie radykalnie zmalała liczba osób tracących życie podczas przeprawy prze z Morze Śródziemne - wyjaśnia Weronika Rokicka, i dodaje, że po zakończeniu tej operacji znowu widzimy dramaty na Morzu. Jej zdaniem, teraz potrzebna jest taka operacja z udziałem krajów UE, co dostrzegają przywódcy państw wspólnoty. - Przed szefami krajów unijnych jest trudna decyzja o przyjęciu tych uchodźców, którzy już przedostali się przez Morze Śródziemne i teraz znajdują się we Włoszech czy w Grecji - kontunuuje. Przedstawicielka Amnesty International zaznacza, że powinien zostać wypracowany system "dzielenia się" napływającymi uchodźcami, solidarny i uwzględniający zamożność danego państwa unijnego oraz liczebność i zagęszczenie jego mieszkańców. Jak podkreśla, gdyby nawet ludzie trafili do masowych obozów dla uchodźców i tak ich los będzie lepszy niż w krajach, z których uciekli. Weronika Rokicka mówi, że na włoskiej wyspie Lampedusa pracownicy Amnesty International towarzyszą uchodźcom i rozmawiają z nimi. Dowiadują się, że przeprawa przez morze była ostatecznym, desperackim krokiem. Jak przypomina Amnesty International, w przypadku uchodźców z Syrii kraje UE zadeklarowały przyjęcie łącznie około 40 tysięcy osób . To jeden procent wszystkich syryjskich przesiedleńców, którzy opuścili swoje domy w wyniku tego konfliktu. W czwartek ma odbyć się kolejny szczyt unijny w sprawie rozwiązania problemu migracji do krajów na południu Europy.