Postępowanie nepalskich władz wobec Tybetańczyków skrytykowały tego samego dnia we wspólnym liście Amnesty International i Human Rights Watch. We wtorek Tybetańczykom udało się po raz pierwszy dostać pod samą ambasadę ChRL. Ich protesty odbywały się dotąd przed budynkiem ONZ lub chińskim konsulatem. Policja aresztowała wszystkich 50 protestujących, wynosząc ich za nogi i ręce spod ambasady. Nepal, który uznaje zwierzchność ChRL nad Tybetem nie pozwala na protesty przeciwko zaprzyjaźnionemu krajowi; "antychińska działalność" jest tam zakazana. Od 10 marca, kiedy w rocznicę antychińskiego powstania w Tybecie z 1951 roku rozpoczęły się w Tybecie, Chinach, Nepalu i Indiach manifestacje i protesty, nepalska policja zatrzymała ponad 1500 osób oraz zastosowała prewencyjny areszt wobec wielu innych. Nadużywanie siły i grożenie Tybetańczykom deportowaniem skrytykowały we wspólnym liście do nepalskiego rządu niezależne organizacje obrony praw człowieka Amnesty International i Human Rights Watch. Wyrażają one zaniepokojenie zwłaszcza przybywającą liczbą dowodów na przemoc stosowaną przez nepalską policję wobec protestujących Tybetańczyków. AI i HRW wezwały rząd Nepalu do natychmiastowego przywrócenia swobody wypowiedzi, gromadzenia się oraz zezwolenia Tybetańczykom na pokojowe protesty bez zagrożenia aresztowaniami lub deportacją. W Nepalu żyje około 20 tys. tybetańskich uchodźców. Co roku do trzech tysięcy ludzi uchodzących z Tybetu pokonuje himalajskie przełęcze, by dotrzeć do Nepalu.