- Nasza polityka zagraniczna będzie skierowana na udzielanie poparcia narodom uciskanym i dawania odporu arogantom - oświadczył Ahmadineżad, zapewniając jednocześnie o woli prowadzenia "konstruktywnego dialogu z wszystkimi krajami z wyjątkiem Izraela". Nowy gabinet składa się z ludzi związanych z Gwardią Rewolucyjną. Kilkunastu ministrów wchodziło w skład jego poprzedniego rządu. Według agencji EFE, krytyczni wobec prezydenta deputowani reprezentujący umiarkowanych konserwatystów twierdzili, że niemal trzecia część desygnowanych przez niego ministrów nie ma wystarczających kompetencji do sprawowania swych urzędów. W sobotę deputowany Ahmad Tawakoli przewidywał w wywiadzie dla studenckiej agencji Ilna, że co najmniej siedmiu kandydatów na ministrów zostanie odrzuconych przez parlament podczas środowego głosowania nad wotum zaufania. Polemika wokół obsady stanowisk rządowych dotyczy kilku najważniejszych ministerstw, które Ahmadineżad postanowił obsadzić swymi najbliższymi współpracownikami, m.in. ministerstwa ds. ropy naftowej. Zaproponował on na to stanowisko byłego ministra handlu Masuda Mirkazemiego. Na początku pierwszej kadencji Ahmadineżada parlament odrzucił kolejno trzech kandydatów zaproponowanych przez niego na to kluczowe stanowisko. Na ministra spraw wewnętrznych prezydent Iranu desygnował dotychczasowego ministra obrony, generała Mustafę Nadżara, którego kandydatura napotyka w parlamencie równie silne sprzeciwy. Ministerstwa zdrowia, pracy i spraw socjalnych oraz oświaty mają objąć kobiety, które po raz pierwszy w 30-letniej historii Republiki Islamskiej miałyby wejść do rządu w randze ministrów.