Wśród licznych wypowiedzi Ahmadineżad zaszokował słuchaczy stwierdzeniem, iż w Iranie nie ma homoseksualistów i nie wie dlaczego zebrani sądzą , iż "ten fenomen istnieje tak jak u was". Zapytany o liczne w tym roku wykonania wyroku kary śmierci w Iranie, zapytał czyż i w USA nie są one licznie egzekwowane. Kilkuset demonstrantów protestowało przeciwko zaproszeniu Ahmadineżada przed wejściem na uczelnię przy Broadway'u. Skandowali oni: "Wstyd, Columbio", "Żadnej broni nuklearnej dla Iranu" i wznosili transparenty i szturmówki z hasłami: "Hitler żyje", ilustrowane rysunkami swastyki ozdobionej głową irańskiego prezydenta. Wśród demonstrantów było wielu uczniów szkół żydowskich w Nowym Jorku. Także na terenie uniwersytetu liczne plakaty i zdjęcia przypominały o okrucieństwach popełnianych przez reżim w Teheranie, publicznych egzekucjach kobiet, oraz o oświadczeniach Ahmadineżada deklarującego plany zniszczenia Izraela. Ahmadineżad przemawiał w wypełnionej do ostatniego miejsca sali Lerner Auditorium, ale dodatkowe kilkanaście tysięcy studentów uczelni przysłuchiwało jego wystąpieniu na kampusie, gdzie przemawiającego prezydenta można było oglądać na ogromnym ekranie, a jego słowa symultanicznie tłumaczono na angielski. Rektor uniwersytetu, Lee Bollinger, którego ostro krytykowano za zaproszenie przywódcy państwa - czołowego sponsora globalnego terroryzmu, zaskoczył wszystkich, kiedy przedstawiając zagranicznego gościa nazwał go "małym dyktatorem", oskarżył o drastyczne łamanie praw człowieka i potępił za kwestionowanie eksterminacji Żydów w czasie II wojny światowej. Ahmadineżad odpowiedział, że ten ostatni zarzut to "obraza wiedzy zgromadzonych tu słuchaczy" i oświadczył, że zależy mu tylko na "nowych badaniach na temat Holokaustu", które by objawiły "inne perspektywy" spojrzenia na ten temat. - Dlaczego chcecie stłumić badania naukowe? - pytał retorycznie, sam nazywając się "akademikiem" i dodał: - Ja nie mówię, że to (Holokaust) nigdy się nie zdarzyło. Następnie powiedział: - Dlaczego Palestyńczycy mają płacić za to, co stało się ponad 60 lat temu i z czym nie mają nic wspólnego? Ostatnie zdanie - nawiązujące do antysemickiej tezy, że Izrael powstał jako "rekompensata" dla Żydów za Holocaust --widownia przywitała oklaskami. Mówiąc o irańskim programie nuklearnym, Ahmedinedżad starał się przedstawić swój kraj jako ofiarę nacisków mocarstw - hegemonów, nie pozwalających mu na budowę broni atomowej, którą sami posiadają. Przypomniał, że to Ameryka zrzuciła bomby atomowe na Hiroszimę i Nagasaki - co znowu spotkało się z owacją słuchaczy. Przeszedł następnie do czasów współczesnych i potępił m.in. prezydenta Busha za podsłuchiwanie obywateli po ataku terrorystycznym 9/11. Po przemówieniu słuchacze zadawali pytania irańskiemu prezydentowi. Na ogół nie odpowiadał na nie wprost, tylko starał się zmieniać temat. Zapytany czy jego rząd zmierza do zniszczenia Izraela, odpowiedział, że "bardzo lubi naród żydowski" i podkreślił, że w Iranie Żydzi "żyją bezpiecznie". Ahmedinedżad przebywa w Nowym Jorku z okazji dorocznej sesji Zgromadzenia Ogólnego NZ. We wtorek ma wygłosić na jego forum przemówienie. USA i pięć innych państw przygotowują projekt rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ o nowych, ostrzejszych sankcjach wobec Iranu, mających zmusić go rezygnacji z broni nuklearnej. Irański prezydent zamierzał początkowo odwiedzić Strefę Zero- miejsce zwalania się wieżowców WTC po ataku Al-Kaidy 11 września 2001 r. Nowojorskie władze nie zgodziły się jednak na to i sam Ahmedinedżad ogłosił, że rezygnuje ze swych planów. Wizyta na Uniwersytcie Columbia wzbudziła powszechne oburzenie, zwłaszcza w środowiskach konserwatywnych. Uczelnię potępili niektórzy amerykańscy kandydaci na prezydenta.