Reakcja państwa będzie bezwzględna - zapowiada minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere (CDU) po agresywnych protestach i starciach neonazistów z policją przed ośrodkiem dla uchodźców w Heidenau. W ciągu ostatnich dwóch dni doszło tam do fali agresji i przemocy przed ośrodkiem dla uchodźców. "Jest to postawa nieprzyzwoita i niegodna naszego kraju", powiedział de Maiziere tabloidowi "Bild am Sonntag". W ciągu ostatnich dwóch nocy doszło w Heidenau do rasistowskich wybryków i ataków na policję. Markus Ulbig (CDU), minister spraw wewnętrznych landu Saksonii poinformował, że trwają przygotowania do wprowadzenia specjalnej strefy bezpieczeństwa wokół ośrodka. Jej celem ma być zapobieganie dalszym akcjom neonazistów poprzez wzmożone kontrole w okolicy i szybką identyfikację potencjalnych sprawców. Wiodący politycy landu wybierają się właśnie na miejsce, aby osobiście przekonać się o sytuacji. Także wicekanclerz i minister gospodarki Niemiec Sigmar Gabriel (SPD) zamierza w poniedziałek (24.08) odwiedzić Heidenau. Dwóch rannych policjantów Reakcja polityków jest odpowiedzią na ataki, do jakich doszło tam w ciągu ostatnich dwóch nocy (21-23.08). Sprawcami jest około 600 neonazistów, którzy zorganizowali zmasowaną akcję przeciwko policji w Heidenau chroniącej nowego ośrodka percepcyjnego dla uchodźców w byłym markecie budowlanym. Do zajść doszło po demonstracji zorganizowanej przez neonazistowską partię NPD z udziałem 1000 osób. W starciach w piątkową noc wzięło udział 136 policjantów, w sobotnią 170. W funkcjonariuszy rzucano kamieniami, butelkami i koktajlami Mołotowa. Policja wyposażona w ochronne tarcze starała się rozpędzić po części nietrzeźwych demonstrantów. W wyniku konfrontacji 31 policjantów doznało obrażeń, przy tym jeden ciężkich.W przypadku 23 demonstrantów policja ustaliła ich tożsamość. W ośrodku percepcyjnym w Heidenau znajdzie schronienie około 600 osób. Hale byłego marketu budowlanego znajdują się poza terenem zabudowanym, przy trasie B172, prowadzącej na południe kraju. Wiele autobusów z uchodźcami musiało robić objazd, ponieważ demonstrujący utrudniali dojazd do ośrodka. Zawstydzająca nienawiść Podobnie ostro jak szef niemieckiego MSW na akty przemocy w Heidenau zareagowali inni wysokiej rangi przedstawiciele polityki i Kościoła w Niemczech, potępiając agresję, przemoc i rasizm w Heidenau. Wicepremier Saksonii Martin Dulig (SPD) nazwał zajścia w Heidenau na swojej stronie internetowej na Facebooku "zawstydzającymi". "Szokuje mnie ta ślepa nienawiść wobec starających się o azyl, którzy uciekli przed wojnami i prześladowaniami", skomentował Dulig. Premier Turyngii Bodo Ramelow (Lewica) skrytykował, że w Heidenau "zatroskani obywatele chowają się za nazistami i demagogami". W oczekiwaniu na stanowczą odpowiedź kanclerz Merkel Partia Zielonych domaga się od kanclerz Angeli Merkel stanowczej reakcji wobec rasistowskiej agresji. Szefowa klubu poselskiego Zielonych w Bundestagu, Katrin Goering-Eckardt powiedziała wręcz, iż nie może zrozumieć "opieszałości pani kanclerz". "Skoro prawicowy motłoch dwie noce pod rząd grozi ludziom, oznacza to, że monopol państwa na władzę jest zagrożony", powiedziała polityk Zielonych. Minister sprawiedliwości Heiko Maas (SPD) oświadczył, że wobec ksenofobii i rasizmu niemieckie państwo wykaże "zero tolerancji". Maas dodał, że rozumie, iż tak gwałtowny napływ uchodźców powoduje, że polityka jest konfrontowana z ważnymi pytaniami, ale niesolidarna postawa Niemiec w Europie byłaby "arogancją". Krytyka ze strony Kościoła Na temat fali nienawiści wobec uchodźców w Saksonii wypowiedział się również dotychczasowy biskup Drezna-Miśni, a obecnie biskup Berlina, Heiner Koch. "Fakt, że lecą kamienie i dochodzi do prób podpalenia ośrodków dla uchodźców, a ci mogą dotrzeć do miejsca schronienia tylko nocą i okrężną drogą, oznacza, że jeżeli chodzi o ludzkie odruchy, o człowieczeństwo, znaleźliśmy się w środku nocy", powiedział Koch. Dla niemieckiej prasy wypowiedział się także przyszły ewangelicki biskup Saksonii Carsten Renzting. Jego zdaniem Kościół musi się jasno zdystansować wobec ksenofobii i ostro przeciwko niej protestować. Róża Romaniec (dpa, epd, KNA)