Cały czas ktoś wchodził inni wychodzili. Nawet radia nie było słychać. Wyszłam jak zwykle z pracy tak, aby zdążyć na autobus. Jak co dzień założyłam walkmana i ustawiłam radio na RMF FM miała być lista przebojów. Myślałam, że jak zawsze posłucham muzyki, a tu cały czas tylko mówi: "wielka tragedia", "czegoś takiego jeszcze nie było". Idąc w myślach cały czas zadawałam pytania, co się stało, dlaczego nie mówią żadnych konkretów. Nagle ktoś w radiu powiedział, że dwa samoloty uderzyły w wieże World Trade Center. Nie wiem jak długo stałam bez ruchu. Nie docierały do mnie słowa, które mówił dziennikarz w radiu, mój umysł nie obejmował tego co się stało. Stałam i słuchała. Jak w końcu się ocknęłam zostało mi już tylko pięć minut do odjazdu autobusu. Całą drogę szłam i nie widziałam mijających ludzi. Wsiadłam do autobusu i już nic więcej mnie nie interesowało jak tylko słuchać radia może powiedzą coś więcej. Jak doszłam do domu zobaczyłam, że cała moja rodzina siedzi i ogląda telewizję. Też usiadłam, nie interesowała mnie kolacja, ani nic innego tylko siedziałam i patrzyłam na relację z Nowego Jorku. Nie pamiętam jak długo oglądałam telewizję, ale poszłam bardzo późno spać. Następnego dnia pierwsze, co zrobiłam po przyjściu do pracy to włączyłam internet i czytałam każdą informację na ten temat. Jak moja szefowa przyjechała do pracy kazała mi co jakiś czas włączać interenet i sprawdzać aktualne wiadomości. Tego dnia nie zrobiłam nic konkretnego. Idąc na autobus usłyszałam, że osoby, które solidaryzują się z ofiarami WTC mają zapalić świeczkę w oknie o 19.00. Pamiętam była na początku zła jadąc do domu, że bo nie widziałam zapalonych świeczek, ale im byłam bliżej domu tym więcej świeczek pojawiało się w oknach, a mi po głowie chodziła Tylko jedna piosenka Dżemu "Zapal świeczkę". Do dzisiaj jak widzę zdjęcia lub reportaże to po całym ciele przechodzą mnie ciarki.