Jak ujawniono w sobotę, wiązany z zabójstwem jednego z liderów Hamasu w Dubaju, poszukiwany w Niemczech domniemany agent izraelskiego Mosadu, został zatrzymany w Polsce i przebywa w areszcie. Chciał wjechać do Polski z paszportem na nazwisko Uri Brodsky - podał niemiecki tygodnik "Der Spiegel". Strona polska przyznała, że podejrzanego zatrzymano w Warszawie na lotnisku 4 czerwca, a 6 czerwca Sąd Okręgowy w Warszawie zadecydował o zastosowaniu wobec niego tymczasowego aresztu na 40 dni. Ciąży na nim zarzut poświadczenia nieprawdy i pomocnictwa w sfałszowaniu dokumentów niemieckich. - Poprosiłem nasze służby, jak i MSZ, aby z wielką starannością podeszły do problemu zatrzymanego obywatela Izraela, który ścigany jest europejskim nakazem aresztowania przez Niemcy - powiedział we wtorek dziennikarzom premier. - Bardzo nam zależy, żeby ta sytuacja w najmniejszym stopniu w sposób negatywny nie wpłynęła na relacje między Polską a Izraelem. Podejmujemy kroki, żeby to było dla Polski bez kosztów - podkreślił. Premier zwrócił uwagę, że przepisy prawa europejskiego polskiemu sądowi nie dają zbyt wielu możliwości działania. - Nie muszę nikomu tłumaczyć, że sprawa jest delikatna, począwszy od historycznych skojarzeń - w tym trójkącie Polska-Izrael-Niemcy wiadomo, że jest to sytuacja, która może budzić złe skojarzenia - zaznaczył Tusk. Premier powiedział też, że Polska nigdy nie popierała i nie będzie popierała terroryzmu. Polska prokuratura zapowiedziała w poniedziałek, że zwróci się do stołecznego sądu o wydanie Niemcom domniemanego agenta Mosadu. Dwaj izraelscy ministrowie zażądali przekazania ich krajowi zatrzymanego; jednak z polskim MSZ się nie kontaktowali.