Wielka Brytania, Chiny, Japonia i inne kraje zwracały się do WHO o ostrożność, argumentując, że ogłoszenie pandemii (najwyższego, 6. stopnia zagrożenia; obecnie obowiązuje stopień 5.) mogłoby mieć poważne konsekwencje gospodarcze. Agencja dpa zwraca uwagę, że stopień 6., według obecnych założeń, powinien zostać ogłoszony, gdyby także poza kontynentem amerykańskim potwierdzono zarażenie się wirusem grypy przez człowieka od człowieka. WHO twierdzi, że dotychczas do tego nie doszło, ale pojawiają się także przeciwne opinie. Nie wiadomo jeszcze, jakie będą nowe kryteria ogłaszania pandemii. Wicedyrektor WHO Keiji Fukuda zapewnił, że weźmie się pod uwagę także konsekwencje, jakie najwyższy stopień może mieć dla ludności. Wskazał, że ogłoszenie pandemii miałoby konsekwencje dla systemów opieki zdrowotnej i dla produkcji szczepionek, co z kolei mogłoby mieć wpływ na walkę z innymi chorobami. Fukuda podkreślił, że wirus A/H1N1 wciąż się szerzy, a dane WHO (11168 potwierdzonych zachorowań w 42 krajach, 86 ofiar śmiertelnych) nie odpowiadają już stanowi faktycznemu, ponieważ niektóre kraje, w tym USA przestały już liczyć same zachorowania. Odnotowuje się tam tylko przypadki ciężkiego przebiegu nowej grypy. Fukuda dodał, że w niektórych krajach laboratoria nie są już w stanie sprawdzić wszystkich podejrzanych przypadków. Szefowa WHO Margaret Chan ostrzegła, że kraje powinny się przygotować na to, że zachorowania na grypę A/H1N1 będą miały cięższy przebieg i że będzie więcej przypadków śmiertelnych. Wskazywała na groźbę nieprzewidywalnych mutacji nowego wirusa i jego mieszania się z wirusami grypy sezonowej w Azji, Afryce i Ameryce Południowej, gdzie zaczyna się pora zimowa.