Rzecznik Kościoła ewangelikalnego Dove World Outreach Center w Gainsesville na Florydzie zapowiedział, że pastor w czwartek w godzinach wieczornych odniesie się do wypowiedzi prezydenta Baracka Obamy na temat jego zamiarów. Obama w wywiadzie dla programu "Good Morning America" telewizji ABC wyraził nadzieję, że pastor Jones wysłucha apelu ludzi, którzy proszą go o zrezygnowanie z tych planów. Podkreślił, że to, co proponuje Jones, jest "całkowicie sprzeczne z naszymi wartościami". Wskazał w tym kontekście na tolerancję religijną. Amerykański prezydent ostrzegł też, że mogłoby to zagrozić bezpieczeństwu żołnierzy amerykańskich oraz doprowadzić do aktów przemocy w Afganistanie i Pakistanie. Jones powiedział dziennikowi "USA Today", że nikt ani z Białego Domu, ani z Departamentu Stanu, ani z Pentagonu się z nim nie kontaktował, lecz jeśliby do tego doszło, "z pewnością byśmy sprawę rozważyli". Rzecznik Białego Domu Robert Gibbs poinformował, że dyskutowano, czy skontaktować się bezpośrednio z Jonesem. Dodał jednocześnie, że do pastora na pewno dotarły stwierdzenia prezydenta i władz wojskowych, że paląc świętą księgę muzułmanów, naraża życie Amerykanów. Wyrazy oburzenia planami pastora napłynęły z całego świata. Przeciwko paleniu Koranu zaprotestowali m.in.: Watykan, sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun, szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton, sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen, dowódca sił międzynarodowych w Afganistanie generał David Petraeus, kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Pakistanu Asif Ali Zardari. Z apelem o niedopuszczenie do spalenia Koranu zwrócił się listownie do prezydenta Obamy prezydent Indonezji Susilo Bambang Yudhoyono.