13 maja 1981roku, godzina 17.19 - tego dnia, tak jak w każdą środę na watykańskim Placu św. Piotra trwała audiencja generalna Jana Pawła II. Papież odkrytym jeepem okrążał plac, pozdrawiając rzesze wiernych. Nagle radosny nastrój przerwał huk wystrzałów. Spłoszone gołębie zerwały się do lotu. Na placu Św. Piotra zapadła przerażająca cisza. Ludzie stali w miejscu i patrzyli osłupieni. Tłumy zauważyły, że papież osunął się w ramiona swego osobistego sekretarza, ks. Stanisława Dziwisza. Dopiero po chwili na placu rozległy się krzyki i szloch... Zobacz zdjęcia z tamtych tragicznych wydarzeń Lider Szarych Wilków Człowiekiem, który chciał zabić papieża był Mehmet Ali Agca - 23-letni turecki terrorysta, członek skrajnie prawicowej organizacji Szare Wilki, która zajmowała się przemytem broni i narkotyków. Młody Agca bardzo szybko zdobył sobie uznanie i stał się jednym z liderów formacji. To właśnie jemu w lutym 1979 roku powierzono zadanie zamordowania Abdiego Ipekciego, redaktora naczelnego największego tureckiego dziennika "Miliyet". Zadanie wykonał idealnie. Mimo posadzenia w najcięższym więzieniu w Stambule nie zdradził swych towarzyszy. Już 25 listopada 1979 roku, z pomocą strażników, Agca uciekł z więzienia, przebrany w wojskowy mundur. Kilka dni później zagroził, że zabije papieża, jeśli przyjedzie on do Turcji. Agca zaznaczył też, że zabicie papieża było jedynym powodem jego ucieczki z więzienia. Na szczęście Agca nie zrealizował swoich zapowiedzi. Trzy dni później papież przybył do Turcji i nic nie zakłóciło jego wizyty. Od momentu ucieczki z więzienia rozpoczyna się szkolenie Agcy. Przebywa on w obozie palestyńskich terrorystów koło Bejrutu, później odwiedza Iran. Wreszcie latem 1980 roku na blisko dwa miesiące osiadł w Sofii. Zamieszkał w luksusowym hotelu "Witosza", kontrolowanym przez bułgarską służbę bezpieczeństwa Drżawną Segurnost. Nikomu nie przeszkadzało to, że był on groźnym terrorystą, poszukiwanym przez władze tureckie specjalnym listem gończym. - Nie jestem ani z prawicy, ani z lewicy. Jestem niezależnym terrorystą - mówił wtedy dziennikarzom. Dlaczego strzelał? W maju 1981 roku Ali Agca przybył ponownie do Rzymu i zajął pokój nr 31 w rzymskim pensjonacie Isa, tuż obok Watykanu. 13 maja wmieszał się w tłum na placu św. Piotra i gdy papież był blisko wyciągnął pistolet i oddał trzy strzały. Na miejscu zbrodni został ujęty tylko dzięki temu, że rzuciła mu się na kark młoda franciszkanka - siostra Łucja Giudice, uniemożliwiając w ten sposób ucieczkę. Kilka sekund później przewróconego człowieka pochwycili karabinierzy. Agca przyznał się do zamachu, ale jego zeznania były bardzo niespójne. Cały czas przedstawiał różne wersje wydarzeń. Przesłuchujący go funkcjonariusze zwrócili uwagę na jego wytrzymałość i opanowanie. Twierdzili, że Agca zasypiał na krześle, a po chwili budził się odświeżony i gotowy do następnej rundy pytań. W czasie procesu Agca nieustannie kłamał, odwoływał swoje zeznania, kpił z sędziów i opinii publicznej. W jednym z wywiadów z 1994 roku zamachowiec powiedział, że strzelał dlatego, bo chciał po prostu wejść do historii. "Byłem egzaltowanym i samotnym biedakiem. Zranienie papieża stało się jedynym w swoim rodzaju, niepowtarzalnym i tajemniczym wydarzeniem, stanowiącym główną iskrę do spalenia komunizmu (...) Po latach zrozumiałem, że byłem duchem w ręku jakiegoś przerażającego, tajemniczego planu zapisanego w trzeciej tajemnicy fatimskiej - pisał dwa lata później do byłego watykańskiego sekretarza stanu, kardynała Casarollego. Tajemniczy zleceniodawcy Do tej pory nie wiadomo, kto zlecił Agcy zamach na Jana Pawła II. Wśród najczęściej podawanych mocodawców pojawia się Bułgaria i Rosja. W głośnej książce "Czas morderców" amerykańska dziennikarka Claire Sterling starała się udowodnić, że za zamachem stało KGB. Rok po procesie Agca zeznał, że działał w porozumieniu z mafią turecką, która w Bułgarii kupowała broń za przemycaną tam heroinę. Z mafią miał współpracować bułgarski wywiad. Rozkaz zabicia papieża miał przyjść z Ambasady Radzieckiej w Sofii. Opierając się na jego zeznaniach, sąd oskarżył czterech Turków i trzech Bułgarów o spisek na życie papieża. Proces okazał się klęską włoskich organów ścigania. Prokuratorzy nie byli w stanie niczego udowodnić dawnym przyjaciołom Agcy z Szarych Wilków i bułgarskim agentom wywiadu pracującym oficjalnie w różnych przedstawicielstwach swego kraju w Rzymie. Wszystkich uniewinniono. Sam Agca w jednym z zeznań podał, że miał pomocnika w samym Watykanie, ale także tej teorii nie udało się potwierdzić. Chociaż motywacja Agcy budziła spore wątpliwości, rzymski sąd przysięgłych 22 lipca 1981 roku, po trwającej trzy dni rozprawie głównej,skazał go na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Ani Papież, ani Watykan nie wystawili w procesie oskarżyciela posiłkowego. Sam Agca zrezygnował z apelacji. "Modlę się za brata, który mnie zranił" Jan Paweł II jeszcze w szpitalu wybaczył człowiekowi, który próbował go zabić. Podczas transmitowanej przez Radio Watykańskie modlitwy Anioł Pański papież powiedział: - Modlę się za brata, który mnie zranił i któremu szczerze przebaczyłem. Do niezwykłego wydarzenia doszło jednak 27 grudnia 1983 roku. Papież przyjechał do włoskiego więzienia Rebibbia, gdzie Agca odsiadywał wyrok. Wraz z papieżem do więziennego oddziału dla szczególnie niebezpiecznych przestępców weszło kilku dziennikarzy, papieski fotograf Arturo Mari i ekipa telewizji watykańskiej. Jednak przez 20 minut Jan Paweł II rozmawiał z zamachowcem bez świadków. Dziennikarz włoskiego dziennika "Corriere della Sera" zanotował tylko przywitanie. - A więc tu pan mieszka. Jak tu panu jest? Czy dobrze? - miał zapytać papież. Całując dłoń Jana Pawła II, Agca prosił o wybaczenie. Później dziennikarzy i kamerę cofnięto na zewnątrz. Na ostatnim ujęciu z wizyty widać, jak Jan Paweł II i Ali Agca siadają naprzeciw siebie. Bardzo blisko, niemal dotykając się kolanami. Chwilami wydawało się, że ich pochylone głowy stykają się, opierając jedna o drugą. Po wyjściu z celi papież powiedział tylko: - Rozmawiałem z nim jak z bratem, któremu przebaczyłem i do którego mam zaufanie. To, o czym mówiliśmy, pozostanie tajemnicą między nim a mną. Czy Agca wyznał Janowi Pawłowi II, kto zlecił mu zabójstwo? Tego już się nie dowiemy. Pewne natomiast jest to, że w ciągu 19 lat spędzonych we włoskim więzieniu zamachowiec przedstawił 128 różnych wersji tamtych wydarzeń. Ułaskawienie Agcy 23 czerwca 2000 roku prezydent Włoch ułaskawił Agcę. Zabiegał o to sam papież. Z wyroku dożywocia odsiedział 19 lat, 1 miesiąc i 10 dni. W tym samym jednak dniu turecki minister sprawiedliwości oświadczył, że po powrocie do Turcji nie minie go kara 10 lat więzienia za dokonane w 1979 roku morderstwo. W tureckim więzienie Agca spędził 6 lat. W niedzielę turecki sąd uznał, że Agca już odpokutował swoje winy i w tym tygodniu opuści więzienie. Ta decyzja zaskoczyła wiele osób. Watykański sekretarz stanu kardynał Angelo Sodano powiedział, że nikt nie uprzedził Stolicy Apostolskiej o planach zwolnienia z więzienia Alego Agcy. Dodał jednocześnie, że Watykan zdaje się na decyzje odpowiednich sądów. Natomiast arcybiskup Dziwisz, komentując plany zwolnienia Agcy podkreślił, że Ojciec Święty od razu przebaczył Alemu Agcy, a potem, kiedy spotkał się z nim w więzieniu, rozmawiał z nim jak z bratem. - Teraz z nieba modli się za niego i ja też to robię - dodał. Abp Dziwisz przytoczył też słowa Jana Pawła II: "Jak możemy stanąć przed Panem, jeśli nie wybaczymy sobie?". Nie wiadomo, czy kiedykolwiek dowiemy się, kto stał za zamachem na Jana Pawła II. Ali Agca pewnie jeszcze nie raz zaskoczy opinię publiczną kolejnymi rewelacjami na ten temat. A czym się zajmie po opuszczeniu więzienia? Władze tureckie zapowiadają. że niezwłocznie zostanie wcielony do wojska, by odbyć obowiązkową służbę. Sam Agca ma wiele pomysłów. Jeszcze niedawno zapowiadał, że chce z Danem Brownem napisać drugą część książki "Kod Leonarda da Vinci" oraz asystować Melowi Gibsonowi przy kręceniu filmu o Janie Pawle II.