"Czterej nieznani szerzej panowie i dwie równie anonimowe panie spotkali się w tak zwanej wielkiej debacie przed wyborami (do Parlamentu Europejskiego). Ta szóstka sądziła, że będzie rządzić, ale kandydatów na szefa KE jest więcej" - pisze w komentarzu publicystka "Aftonbladet" o środowej debacie. Według gazety UE, organizując debatę, próbuje zdemokratyzować wybór kandydata na najważniejsze stanowisko we Wspólnocie. Przypomina, że dotychczas szefa KE w tajemnicy uzgadniali szefowie rządów państw członkowskich. "To szlachetne, że UE próbuje być otwarta, ale to kompetencje powinny być wskazówką przy rekrutacji, a nie przynależność do grupy partyjnej lub kręgu przyjaciół" - podkreśla "Aftonbladet". Dodaje, że choć każda grupa polityczna wskazuje swojego kandydata, to największe szanse mają Europejska Partia Ludowa oraz Socjaliści i Demokraci. W opinii publicystki w debacie najlepiej wypadli Margrethe Vestager z Porozumienia Liberałów i Demokratów oraz Frans Timmermans (Socjaliści i Demokraci). Autorka komentarza skrytykowała kandydata Europejskiej Partii Ludowej Manfreda Webera, który zakończył debatę stwierdzeniem, że dzisiejsza Europa jest najlepsza, jaką mieliśmy. "Nie chodzi o to, aby nie mieć problemów ani przyszłości" - zaznaczyła. Inny szwedzki dziennik, "Dagens Nyheter", określa Webera jako "człowieka z aksamitnym głosem", mogącego raczej odnieść sukces jako nocny spiker w radiu. "Z tego powodu bardzo trudno będzie zobaczyć Manfreda Webera jako tego, który w imieniu UE będzie negocjować z takimi przywódcami, jak (prezydent USA) Donald Trump czy (prezydent Rosji) Władimir Putin" - ocenia gazeta, przypominając, że Weber nigdy nie sprawował funkcji we władzy wykonawczej. Na tym tle więcej szans - według "Dagens Nyheter" - mają bardziej doświadczeni politycznie Vestager oraz Timmermans.