Wobec kryzysu wielu Litwinów szukało wyjścia w emigracji, przede wszystkim do Wielkiej Brytanii, Norwegii i Islandii. W ciągu dziesięciu lat z kraju wyjechało ponad 400 tys. osób, a liczba ludności Litwy spadła poniżej symbolicznej granicy 3 milionów - przypomina AFP na wstępie swego swej korespondencji przedwyborczej z Wilna. W chwili najgłębszego światowego kryzysu, w 2009 r. litewska gospodarka skurczyła się o 14,8 proc. - przypomina dalej AFP. Drakońskie posunięcia oszczędnościowe rządu Andriusa Kubiliusa pozwoliły Litwie powrócić w 2010 r. na drogę wzrostu. Według przewidywań Ministerstwa Finansów, w roku 2012 wzrost PKB powinien osiągnąć 2,5 proc., a od początku tego roku zaczęło maleć bezrobocie. Jednak ta dobra sytuacja makroekonomiczna nie wydaje się satysfakcjonować społeczeństwa litewskiego, które bezpośrednio dotknęły cięcia w wydatkach publicznych. Architekt tej polityki, Andrius Kubilius, stał się w kraju jedną z najbardziej niepopularnych postaci. Jego partia konserwatywna, która w ustępującym parlamencie dysponuje 43 spośród 141 mandatów, może uzyskać w niedzielnych wyborach - według wrześniowych sondaży Instytutu Vilmorus - nie więcej, niż 12 proc. głosów - pisze AFP. - Ludzie są zmęczeni polityką wyrzeczeń. Obecna poprawa w gospodarce następuje zbyt późno i nie jest tak bardzo odczuwalna. Rynek wewnętrzny jest wciąż bardzo nieruchawy, a płace nie osiągnęły poziomu sprzed kryzysu - powiedział AFP Tomas Janeliunas, redaktor serwisu politycznego miesięcznika IQ/The Economist. Według sondaży Instytutu Vilmorus, na który powołuje się AFP, partia socjaldemokratyczna Algirdasa Butkieviciusa, byłego ministra finansów i transportu, może zdobyć w niedzielę 23 proc głosów, zaś Partia Pracy, na czele której stoi Wiktor Uspaskich, deputowany europejski i kontrowersyjny biznesman rosyjskiego pochodzenia - może liczyć na 21 proc. Te dwie partie opozycyjne są w stanie utworzyć nowy rząd koalicyjny. Wśród innych składanych obietnic, zapowiadają one podniesienie płacy minimalnej do 1 509 litów (437 euro), wprowadzenie podatku progresywnego od dochodów oraz "zresetowanie" stosunków z Rosją, podminowanych obecnie wskutek litewskiego żądania odszkodowań za 50 lat sowieckiej okupacji i wystąpienia Litwy do sądu arbitrażowego przeciwko Gazpromowi, który każe jej płacić zbyt drogo - jej zdaniem - za dostawy gazu. Euro pozostaje dla socjaldemokratów priorytetem, tak samo jak dla obecnego rządu. - Litwa nie ma innego wyboru. Możliwym terminem jest rok 2015, ale zobaczymy, jak kraje strefy euro rozwiążą swoje problemy finansowe - powiedział w rozmowie z AFP Algirdas Butkievicius. Broniąc rezultatów swych rządów, Kubilius twierdzi, że "pierwszą rzeczą, która należy zrobić, aby wejść na drogę wzrostu, jest zastosowanie oszczędności budżetowych i uporządkowanie systemu finansów". Według kryteriów Maastricht, litewski deficyt finansów publicznych powinien wynieść około 3 proc. PKB. Przygotowany przez ustępujący rząd budżet na rok przyszyły nie pozostawia wielkiego pola manewru partiom, które zwyciężą w niedzielnych wyborach - konkluduje AFP i dodaje, że ważnym wydarzeniem dla Litwy będzie jej prezydencja w Unii Europejskiej, która zaczyna się w lipcu 2013 roku.